piątek, 22 maja 2015

Floating Market w Damnoen Saduak

Floating Market - Damnoen Saduak

Pływający Targ chcieliśmy zobaczyć bardzo. W planach był poczatkowo jeden z mniej komercyjnych tagów, jednak okazało się, że targ w Damnoen Saduak jest jedynym, który "działa" także w dni powszednie. W Bangkoku nie spędziliśmy ani jednego weekendu, więc za dużego wyboru targów pływających nie mieliśmy. Stąd wyszło na to że odwiedzimy właśnie Damnoen Saduak. Tak więc, że Floating Market w Damnoen Saduak będzie przesiąknięty komercją wiedzieliśmy jeszcze zanim się na nim znaleźliśmy. Pomimo to postanowiliśmy dołożyć wszelkich starań, żeby na niego dotrzeć. Zresztą nasza filozofia mówi, że to co komercyjne nie konieczne jest złe, fuj, ble... Chcieliśmy to zrobić oczywiście przy jak najmniejszych kosztach, więc zdecydowaliśmy się zorganizować transport na własną rękę.

Floating Market - Damnoen Saduak
Floating Market - Damnoen Saduak

Pobudka była wcześnie rano, a potem kombinowanie z autobusami. Trochę czasu zajęło nam dostanie się do dworca, z którego odjeżdżają autobusy do Damnoen Saduak. Z doświadczeń: najprościej wsiąść w 516 odjeżdżający z Democracy Monument, a następnie na dworcu Southern Bus Terminal (Sai Thai Mai) przesiąść się w autobus 78.

Na terminalu oczywiście mała konsternacja: co? gdzie? jak? Jedna z Tajek widząc, że czegoś szukamy podeszła i pełna życzliwości, łamaną angielszczyzną zapytała czy nam pomóc. Słowo do słowa i Tajka kazała nam czekać na autobus. W głowie mieliśmy nie zawsze uczciwych Marokańczyków i nie do końca ufaliśmy słowom Tajki. Zaczęliśmy po przystanku rozpytywać skąd wyrusza autobus nr 78. Tajka cały czas była krok za nami, jakby nas pilnowała, abyśmy nie daj Boże wsiedli do innego autokaru. To wydało nam się bardzo podejrzane (ach te spiski :-) ).

Floating Market - Damnoen Saduak
Floating Market - Damnoen Saduak

Gdy autobus nr 78 podjechał okazało się, że pomagierka była jego "kierowniczką" i chciała nam tak naprawdę szczerze pomóc. Było mi tak niezmiernie głupio, że potraktowałam ją jak intruza. Przepraszałam tysiąc razy.

Postanowiłam wyrzucić z głowy te wszystkie mało sympatyczne sytuacje, które spotkały nas w Maroku i otworzyć się na Tajów. Jak postanowiłam, tak zrobiłam. Tajowie to naprawdę cudowni ludzie, przynajmniej Ci których spotkałam na swojej drodze. Bezinteresowni, uśmiechnięci, otwarci.

Wracając do pływającego targu...

Do Damnoen Saduak jechaliśmy z 2 godziny. Kierowca podwiózł nas pod punkt sprzedaży wycieczek łodziami. Generalnie w planie nie mieliśmy łodzi, ale z drugiej strony być na pływającym targu i nie zwiedzić go z perspektywy wody? Po dłuuugim targowaniu (zapłaciliśmy 500 bht za dwie osoby/1h) i wgramoliliśmy się na łódkę.

Floating Market - Damnoen Saduak

Dziś mogę powiedzieć, że zwiedzanie targu siedząc wygodnie na łódce było bardzo dobrym pomysłem. Przewodnik popłynął nie tylko w miejsca gwarne, ale także w miejsca urokliwe, wolne od turystów, do których byśmy sami na pewno nie trafili. Pływaliśmy ok. 50 min. ponieważ postanowiliśmy zostać na targu i pobłądzić po straganach. Cały rejs trwa godzinę, ale ok. 10 min. zajął sternikowi powrót do bazy. Oczywiście pływając po kanałach nie uniknęliśmy korków. Tu i ówdzie w centralnej części targu ruch na kanale był spory, a podobno przybyliśmy już po godzinach szczytu. Korki wykorzystywały miejscowe handlarki. Głodowi bez problemu można było zaradzić. Barów czy sklepów na wodzie jest bez liku. Krewetki, sajgonki, zupy, owoce. Od koloru do wyboru. Można też zaopatrzyć się w pamiątki bez wychodzenia z łódki z tym, że jest generalnie drożej niż np. w Bangkoku. Handel kwitnie, turystyka kwitnie.

Floating Market - Damnoen Saduak
Floating Market - Damnoen Saduak

Nas Pływający Targ rozczarował. Co prawda wiedzieliśmy, że jest to miejsce nastawione na turystów, ale jednak mieliśmy tam głęboką nadzieję, że znajdziemy w tym miejscu coś autentycznego, coś co nas zachwyci. Znaleźliśmy tego niewiele.

Floating Market - Damnoen Saduak
Floating Market - Damnoen Saduak

Jeśli kiedykolwiek na targu królowało jakieś rękodzieło, to było to bardzo dawno temu. Dziś rządzi tam tandeta i żółty, nafaszerowany dragami wąż, z którym turyści chętnie robią sobie zdjęcia (biedne zwierzę). Aczkolwiek, jak już wcześniej zaznaczyłam, wystarczyło odpłyną od centralnego miejsca targu, żeby zrobiło się przyjemniej. Przemieszczanie się po niezakorkowanych kanałach, pomiędzy ukwieconymi gdzieniegdzie domami w promieniach słońca i spokojniejszej atmosferze zdecydowanie bardziej przypadło nam go gustu.

Floating Market - Damnoen Saduak
Floating Market - Damnoen SaduakFloating Market - Damnoen Saduak

Po jakiś 2-3 godzinach rozpoczęliśmy akcję ewakuacja. Początkowo wpadliśmy na pomysł, żeby do Bangkoku zabrać się autokarami wycieczkowymi. Dość szybko wybito to nam z głów. Zaczęliśmy więc pytać i drążyć temat dostania się do Bangkoku. Okazało się, że niedaleko marketu jest spory parking skąd odjeżdżają minibusy. Kupiliśmy więc bilet u Pana zajmującego się organizowaniem transportu, gotowaniem, smażeniem, podawaniem jedzenia, i cholera wie czym jeszcze - taka złota rączka. Stoisko mieści się na zadaszonym "parkingu" dla łodzi zaraz obok wspomnianego parkingu dla minibusów. W oczekiwaniu na busika zjadłam jedną z najlepszych noodle soup. Zupę kupiłam u Pani, która handel prowadziła na łodzi "zacumowanej" zaraz przy stoisku, w którym kupiliśmy bilety na busa. Zresztą jest tam tylko jedna pływająca jadłodajnia więc na 100% traficie, a jeśli będziecie mieli jakiś problem to na wszelki wypadek zamieszczam zdjęcie Pani Zupy.

Floating Market - Damnoen Saduak

O 13:00 podążalismy w stronę Bangkoku z grupą pań przewodniczek. Rozczarowani, ponieważ tym razem komercja okazała się niestety nie do zaakceptowania przez nas. Ktoś mógłby rzec, że tacy z nas niewierni Tomasze - póki nie zobaczymy nie uwierzymy. To prawda. Jednak wiele razy czytaliśmy o miejscach określanych jako komercyjne, nieciekawe, a dla nas były one piękne. Tak więc testujemy...

A Floating Market? Dla nas porażka, ale zawsze znajdzie się ktoś kto będzie miał odmienne zdanie.

Zwiedzajcie, testujcie, oceniajcie, ale w miarę możliwości wybierzcie inne targi, których wokół Bangkoku jest pełno (np. Amphawa Market).

PRAKTYCZNIE:

Dojazd z Bangkoku do targu pływającego w Damnoen Saduak:
  • Z Bangkoku do Damnoen Saduak (wersja budżetowa) - najpierw należy dostać się do Southern Bus Terminal (lokalsi zupełnie nie wiedzą co to jest, ale tajska nazwa to Sai Thai Mai). Jeśli mieszkamy w okolicy Khao San Road to najlepiej złapać autobus nr 516 z głównej ulicy przecinającej Democracy Monument (Ratchadamnoen Klang Road). Z Sai Thai Mai trzeba wsiąść do autobusu nr 78 odjeżdżającego co 40 minut od 6 rano z przystanków między budynkiem dworca autobusowego, a estakadami. Całość powinna kosztować nie więcej niż 100 bht od osoby w jedną stronę. Jeśli chodzi o sano Damnoen Saduak to mam nadzieję, że coś wyjaśni poniższa mapka. Kierowca podwiezie nas w miejsce oznaczone czerwoną pinezką. Tu możemy wykupić rejs łodzią (my zapłaciliśmy 500 bht - ponoć można mniej, ale na łódce, prócz sternika, byliśmy tylko my) lub przejść się 15 minut piechotą na targ pływający (żółta pinezka). Trasę oznaczyliśmy niebieską linią.
  • Powrót? Analogicznie jak przyjazd, z tym że autobus w stronę Bangkoku nie staje w punkcie A, tylko w punkcie C oznaczonym zieloną pinezką. Z targu pływającego do przystanku można wziąć taksówkę lub się przespacerować. 
  • Z Bangkoku do Damnoen Saduak i z powrotem (sposoby alternatywne) - my nie chcieliśmy tracić dnia na czasochłonny powrót autobusem nr 78, więc zaczęliśmy szukać jakiegoś bezpośredniego minibusa. Znaleźliśmy go na parkingu oznaczonym turkusową pinezką (punkt D). Jechaliśmy z grupką tajskich przewodniczek, a podróż spod targu do centrum Bangkoku (Victory Monument) zajęła nieco ponad godzinę. Zapłaciliśmy za to tylko 100 bht od osoby. Inny sposób to wykupić wycieczkę w jednym z biur podróży w Bangkoku. Myślę, że cenowo wyjdzie podobnie, ale będziecie zwiedzać targ w największym tłoku.
Jedzonko:
  • Na targu pływającym tanio nie jest. Zdecydowanie taniej i lepiej można zjeść obok wspomnianego wcześniej parkingu (na zadaszonym postoju dla łodzi). Stołują się tam chyba przewodnicy i sternicy.
Więcej zdjęć z targu pływającego w Damnoen Saduak możecie zobaczyć pod tym linkiem.

2 komentarze

  1. Niesamowita wycieczka :) Też taką planuję...

    OdpowiedzUsuń
  2. To bardzo ciekawe miejsce i bardzo miło wspominam moją wizytę :)

    OdpowiedzUsuń