niedziela, 17 kwietnia 2016

Pak Ou Caves - Budda razy tysiąc

Pak Ou Caves - Mekong

Dzień zaczął się jak zwykle - wcześnie rano. Kawa, bagietka i poszukiwanie transportu. Tym razem naszym celem była łódź. Chcieliśmy dostać się do Pak Ou Caves. Początek poszukiwań nie był zbyt zachęcający. Co prawda łodzi jest sporo, ale z chętnymi na rejs już gorzej. Mogliśmy wynająć łódź tylko dla siebie, ale cena była zaporowa. Postanowiliśmy poczekać. Opłacało się. Po niespełna 30 minutach pojawiły się trzy Niemki i tak oto w piątkę ruszyliśmy. 

W tym dniu od rana niebo było bezchmurne, więc widoki rozpieszczały. W trakcie dwugodzinnego rejsu w górę rzeki mieliśmy niepowtarzalną możliwość obserwowania życia codziennego Laotańczyków. Prace w polu, rzeczne pranie ubrań, łowienie ryb, czy bawiące się nad rzeką dzieciaki. Cały czas coś się działo.

niedziela, 10 kwietnia 2016

Tat Kuang Si - wodospad z tej ziemi

Tat Kuang Si

Kolejny dzień w Luang Prabang zaczął się jak zwykle od kawy na tarasie i bagietki. Następnie było kombinowanie jak sprawnie, tanio i ciekawie dostać się w okolice wodospadów Kuang Si. Dosyć szybko znaleźliśmy chętnego kierowcę tuk-tuka, który chciał nas tam podwieźć. Jednak cena dzielona na dwie osoby była dla nas zbyt wysoka. Zdecydowaliśmy się zaczekać, aż kierowca zbierze jeszcze kilka osób. Ni stąd ni zowąd zaczepiła nas grupka hiszpańskojęzycznych turystów i grzecznie zapytała się, czy mamy ochotę udać się z nimi do Kuang Si. W naszym pierwotnym planie mieliśmy przewidziane 2-3 godziny w tym miejscu. Oni pięć. Zaczęliśmy się wahać.

- Co będziemy tam robić tyle czasu?

Urugwajka wytłumaczyła nam, że 2 dni temu już tam była i 3 godziny to zdecydowanie za mało. Zaryzykowaliśmy. Nasz niedoszły tuk-tuk'owiec nie miał nic przeciwko...