piątek, 7 kwietnia 2017

Borjomi - nie samym winem człowiek żyje


Kolejnym etapem naszej dwutygodniowej podroży po Gruzji było Borjomi. Do tej niewielkiej miejscowości dotarliśmy bezpośrednio z Tbilisi - oczywiście marszrutką. Przyznam szczerze, że w pierwszym momencie miejscowość nie specjalnie nas zachwyciła, ale dość szybko zmieniliśmy zdanie i już czekamy na okazję do powrotu w to miejsce...


Dawno dawno temu, za czasów istnienia Związku Radzieckiego, Borjomi było słynnym uzdrowiskiem. Taka Kudowa lub inna Piwniczna Zdrój. A to wszystko za sprawą tego, że odkryto tam złoża wyjątkowych w smaku wód mineralnych. Wody te mają niezwykle korzystny wpływ na drogi żółciowe i choroby przewodu pokarmowego. Spróbowałam oczywiście. W mieście jest fontanna, z której leje się ta cud, miód woda. Dodam, że kolejki są po nią niemałe. Gruzini przychodzą tu nawet z 5 litrowymi butlami i leją do pełna. Mi osobiście ta woda nie zasmakowała. Szczerze mówiąc wg mnie jest ohydna. Są jednak jej zwolennicy (np. Wojtek). Woda obecnie jest dostępna w 40 krajach, w tym także w Polsce. Zabutelkowana smakuje trochę inaczej niż ta prosto ze źródła (po prostu mniej intensywnie), ale właściwości posiada podobno te same.


Woda z Borjomi ma jeszcze jedną magiczną właściwość - świetnie leczy kaca. Mówi się nawet, że Gruzini stworzyli cały "ekosystem" picia alkoholu. Najpierw na Suprach piją niezmierzone ilości wina i czaczy, a następnego dnia szybko dochodzą do siebie dzięki wodzie mineralnej z Borjomi.


Do Borjomi tłumnie przybywali przede wszystkim bogaci Rosjanie. Pili wodę, wygrzewali się w źródłach termalnych, a dzieciaki w tym czasie bawiły się w kameralnym parku rozrywki. Jednym słowem relaksowali się na całego. Borjomi było modne. Aż tu nagle popyt spadł. Miejscowość podupadła. Przez długie lata nie mogła znaleźć swojego miejsca w świecie. Dziś małymi krokami próbuje się przywrócić Bordżomi dawny blask i wygląda na to, że miasto jest na dobrej drodze. Swój blask odzyskuje Park Zdrojowy i kamienice w jego sąsiedztwie.


Miasto promuje się również m.in. sąsiedztwem przepięknego i największego w Gruzji Parku Narodowego Borjomi-Kharagauli, w którym wytyczono kilkanaście górskich szlaków trekkingowych (przejscie najciekawszych z nich może zająć nawet 4-5 dni). Z Borjomi blisko jest też do Bakuriani - szybko rozwijającego się kurortu narciarskiego. Prócz tego miasto jest bazą wypadową do takich miejsc jak Achalciche i Wardzia.


Słynny Park Zdrojowy, ciągnący się na przestrzeni ok. 2 km  już został w znacznej części zrewitalizowany. Przystrzyżona trawka, wyremontowane budynki i altany, szmer wody i śpiew ptaków. Z tym, że ten śpiew i szmer od czasu do czasu zakłócany jest przez wrzaski dzieciaków, korzystających z mini wesołych miasteczek, które mijaliśmy co rusz. A to karuzela, a to kolejka, a to strzelnica. Gruzini zdecydowanie kochają tego typu atrakcje. My nie skończyliśmy naszego spaceru po parku po tych 2 km i ruszyliśmy dalej. Jednym ze szlaków dotarliśmy do niewielkich odkrytych basenów, które zasila wypływająca prosto z gór cieplutka woda z domieszką siarki. Oczywiście nie tylko my wpadliśmy na ten pomysł. :-) Polecam. Generalnie w okolicach Bordżomi kryje się wiele ciekawych szlaków. Jedne prowadzą do basenów termalnych, inne pozwalają pobyć sam na sam z przyrodą. Przygotowano także coś dla koniarzy. Mieliśmy chętkę na te górskie szlaki, ale czas był naszym wrogiem.


Wracając jednak do Parku Zdrojowego... Przy samym wejściu do niego znajduje się kolejka linowa. Nie bylibyśmy sobą gdybyśmy nie skorzystali z tej atrakcji. Wjazd na górę trwa kilka minut. Te kilka minut to niesamowite widoki. Na finiszu czeka restauracja i diabelski młyn, którego także sobie nie odpuściliśmy. Swoją drogaą nie jest on chyba zbyt rentowny. Pracownicy odpalili go specjalnie dla nas :-), a cena tej atrakcji jest śmiesznie niska.


Przemierzając kolejne miasta w Gruzji miałam wrażenie, że w każdym musi być kolejka linowa i diabelski młyn. :-) W niektórych miastach kolejki zostały wybudowane na potrzeby komunikacyjne mieszkańców ze względu na górzysty charakter Gruzji, ale w takim Borjomi jest to tylko atrakcja turystyczna.


Do Parku prowadzi deptak. Podczas naszej wizyty był w remoncie. Nowe chodniki, renowacja starych budynków, itp. Już to co zdołano wyremontować do momentu naszej wizyty robi wrażenie. Brak plastikowej tandety i budynków oklejonych banerami reklamowymi jest zdecydowanie na plus. Nie kupicie tam też gatek czy innych szmatek, a pyszny miód, dżem (!) i gumę do żucia z szyszek czy rękodzieło. Prawie każde z tych cudów sprzedawane jest na estetycznym stoisku. Az miło się kupuje. Oczywiście targowanie jak najbardziej dozwolone. Podsumowując: deptak + Park Zdrojowy, czyli tak zwana część uzdrowiskowa, są bardzo bardzo przyjemne dla oka.


Jeśli chodzi o część mieszkalną wygląda to nieco gorzej, śmiało mogę napisać, że jest to połączenie stylu kapitalistycznego z socjalistycznym. Są bloki z wielkiej płyty, są i walące się kamienice. Jak to w gruzińskich miastach. Jest też trudna do opisania relaksująca atmosfera. Być może położenie miasta wpłynęło na to, że ta często niewysokich lotów architektura jakoś nam niespecjalnie przeszkadzała. Cieszyliśmy się otaczającymi nas widokami, świeżym powietrzem i rozmowami ze spotkanymi w Bordżomi ludźmi. Miało być wyłącznie bazą wypadową do Wardzi, a okazało się świetnym miejscem do złapania oddechu. Na samą myśli, że może kiedyś uda mi się tam wrócić uśmiecham się.


PRAKTYCZNIE:

Dojazd z Tbilisi do Borjomi:
  • Marszrutki do Borjomi odjeżdżają z dworca Didube. Podróż trwa 2 godziny (będzie jeszcze trochę szybciej bo budują autostradę), a bilet kosztuje 8 GEL. Marszrutki jeżdżą średnio co godzinę. Pierwsza odjeżdża z Tbilisi o 6 rano, ostatnia "wczesnym wieczorem" (17-18?). Zdecydowana większość z nich jedzie dalej aż do Achalciche.
  • Pociągi do Borjomi odjeżdżają z Tbilisi dwa razy dziennie - o 6:35 i 16:45. Podróż trwa 4-5 godzin, a bilet kosztuje 2 GEL. W drugą stronę (Borjomi - Tblisi) odjazdy mają miejsce o 7:05 i 16:15.
Co robić w Borjomi?
  • Napić się wody źródlanej w Parku Zdrojowym - Wstęp bezpłatny. Na terenie Parku znajduje się źródełko z wodą pitną i mini park rozrywki.
  • Na deptaku do Parku spróbować dżemu z szyszek, miodu z szyszkami i gumy do żucia z żywicy. Dżem i miód - rewelacja!
  • Wjechać kolejką linową na Borjomi Plateau - Bilet w dwie strony kosztuje 3 lari. Stacja początkowa kolejki znajduje się przy wejściu do Parku Zdrojowego.
  • Wykąpać się w basenie termalnym - Basen znajduje się ok. 2 km od Parku Zdrojowego. Żeby do niego dotrzeć trzeba iść cały czas wzdłuż potoku Borżomula. Basen niedawno przeszedł kompleksowy remont.
  • Pojechać kolejką wąskotorową do Bakuriani - Na trasie kursuje tradycyjna kolejka o nazwie Kukuszka. Nie jest demonem prędkości bo przejazd 38 km trwa ponad 2 godziny, ale widoki podobno zacne. Kolejka odjeżdża codziennie o 7:17 i 10:00. W drugą stronę (Bakuriani - Borjomi) odjazdy mają miejsce o 10:55 i 14:15.
  • Zrobić trekking po Parku Narodowym Borjomi-Kharagauli - też nie daliśmy rady tego zrobić, ale ciekawa i w miarę krótka trasa jest opisana w tym miejscu (link).
  • Pojechać z Leo na wycieczkę do Achalciche i Wardzi - o tym napiszemy w kolejnym poście.
Gdzie nocować?
  • Chicho Guest House - przyjemny i w miarę komfortowy pensjonat w dzielnicy mieszkalnej. Kuchnia do dyspozycji gości. W pensjonacie są 2 pokoje 3-osobowe, każdy z własną łazienką. Właściciel nie mówi ani be ani me po angielsku.
  • Leo Guest House - słynny pensjonat u słynnego Leo. Nawet nie tyle pensjonat co sporej wielkości mieszkanie. Pewne dyskomforty rekompensuje sam Leo, jego rodzina i śniadania przez nich przygotowywane. Z opinii poznanych w Borjomi Polaków możemy śmiało polecić.
Gdzie zjeść w Borjomi?
  • Imereti - Dość specyficzny bar złożony z kilku drewniano-sklejkowych domków, a w każdym z nich kilkuosobowy stół. Zlokalizowany kilkadziesiąt metrów za dworcem kolejowym. Jedzenie bardzo dobre, ceny niskie, komfort jest jaki jest, klimat miejsca - bezcenny. Warto choć raz zjeść w tym miejscu.
  • Old Borjomi - Porządniejsza restauracja z bardzo smacznym jedzeniem i trochę wyższymi cenami niż u konkurencji. Byliśmy dwukrotnie i się nie zawiedliśmy. Mają bardzo dobre wino. Położona blisko mostu po stronie parkowej. 
  • Bergi - Najgorsza z trzech odwiedzonych przez nas restauracji. Położona przy głównej ulicy vis a vis mostu. Jedzenie było wręcz okropne (zalane litrami oleju), klimat mocno przeciętny (puste pomieszczenie). Na plus, gest obsługi - dostaliśmy ot tak darmowe i oczywiście dobre wino. 

2 komentarze

  1. Excellent article! We will be linking to this particularly great article
    on our website. Keep up the good writing.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny wpis. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń