niedziela, 14 maja 2017

Polak, Gruzin - dwa bratanki?


W Gruzji spędziliśmy dwa tygodnie. Przez niemal cały czas towarzyszyło nam słońce, wino i przecudowni ludzie. O gruzińskiej gościnności słyszeliśmy i czytaliśmy dużo, aczkolwiek podobno w ciągu ostatnich lat bywa z nią różnie. My w zasadzie mieliśmy wyłącznie pozytywne doświadczenia z Gruzinami, no może poza taksówkarzem w Kutaisi, który próbował nas naciągnąć i nawet mu się udało.

Już w Batumi byliśmy nieco onieśmieleni serdecznością mieszkańców. Jadąc do Goni zostaliśmy zasypani uśmiechami, a na koniec dostałam garść pysznych, małych gruszek. Tego samego dnia próbowaliśmy przedostać się do Sarpi. Los chciał, że nie mieliśmy odliczonych pieniędzy na bilet. I co tu począć w takiej sytuacji? Z pomocą przyszły nam dwie Gruzinki. Z portfela wysupłały potrzebną nam kwotę i dosłownie wcisnęły w dłoń. Dziękowaliśmy kilka razy. To był dopiero początek...

wtorek, 2 maja 2017

W Kutaisi nie jest nudno


Ostatnim przystankiem na mapie Gruzji było Kutaisi. Nie spodziewaliśmy się po tym mieście zbyt wiele, a wręcz przeciwnie. Myśleliśmy, że będzie nieciekawie, brudno i szaro. Skupiliśmy się na innych punktach naszej wycieczki, Kutaisi potraktowaliśmy trochę po macoszemu. Z braku czasu, lenistwa, a może tego i tego. Dzięki takiemu potraktowaniu sprawy doświadczyliśmy miłej niespodzianki. Miasto zaskoczyło nas pozytywnie. Przede wszystkim autentycznością, relaksacyjną atmosferą i pyszną kuchnią.