Gruzja


No i ruszyliśmy ponownie. Tym razem Gruzja i tym razem... prawie w trójkę. W związku z tym, że było nas o połowę więcej, musieliśmy trochę zmodyfikować nasz model podróżowania, przynajmniej tym razem. Miało być czysto, z prywatną łazienką w pokojach i bez jedzenia w szemranych knajpkach lub przy ulicznych garkuchniach (tu ubolewam). Siłą rzeczy wyjazd robił się nieco droższy. Jeśli chodzi o plan podróży także nie zamierzaliśmy szaleć. Easy - easy. Z naszych głów już na wstępie odrzuciliśmy góry. Postanowiliśmy, że weźmiemy się za nie następnym razem, a teraz nie ma co się forsować.

JAK DOSTALIŚMY SIĘ DO GRUZJI:

Bilety zakupiliśmy pod koniec marca 2016 r. Według naszych wieloletnich obserwacji, w Wizz Air najkorzystniejsze ceny biletów są na 2-3 miesiące przed planowaną podróżą. Ten zakup jest kolejnym potwierdzeniem naszej tezy. Za bilety lotnicze w tą i z powrotem (WAW - KUTAISI - WAW) zapłaciliśmy 240 zł/osoba plus jeden duży bagaż podręczny (2 x 70 zł). Zakup niezwykle atrakcyjny. :-) Do Warszawy dotarliśmy Polskim Busem. Do Kutaisi można się dostać także z Katowic, ale ta opcja dla mieszkańców północnych rubieży jest średnio opłacalna. Loty z Warszawy do Gruzji oferuje także LOT. Od czasu do czasu zdarzają się fajne promocje i za ok. 600 zł lądujecie w sercu Gruzji, czyli w Tbilisi.

PLAN PODRÓŻY:

Jak już wcześniej wspomniałam, plan podróży układany był tak, abym się zbytnio nie forsowała. Wszystko na spokojnie. Bez pośpiechu i gór, które tak bardzo kochamy. Na miejscu okazało się, że tych gór nie ma co żałować, bo w czerwcu wyprawa górska jest dosyć ryzykowna. Pada, dużo pada. W Sighnaghi spotkaliśmy Izraelczyków, którzy siedzieli w Mestii 2 tygodnie i ani razu nie wyruszyli na szlaki. Przez cały pobyt w Tbilisi marzyła nam się wycieczka drogą wojenną do Kazbegi, ale pogoda skutecznie nas zniechęciła.

A oto co nam ostatecznie wyszło:

31.05.2016 - Wylot z Warszawy do Kutaisi o 23:40 (Wizz Air)
01.06.2016 - Przylot do Kutaisi o 5:00... Przejazd do Batumi i zwiedzanie miasta
02.06.2016 - Zwiedzanie twierdzy w Gonio, relaks w Sarpi i zwiedzanie ogrodu botanicznego k. Batumi
04.06.2016 - Przejazd z Batumi do Sighnaghi (pociągiem do Tbilisi i dalej marszrutką)
05.06.2016 - Zwiedzanie Sighnaghi i okolic (klasztor Bodhbe)
06.06.2016 - Jednodniowa wycieczka do monastyru David Gareja i wioski Udabno
07.06.2016 - Jednodniowa wycieczka po klasztorach i winnicach Kachetii... wieczorem przejazd do Tbilisi
09.06.2016 - Zwiedzanie Tbilisi (w większości siedzenie w hotelu ze względu na deszczową pogodę)
10.06.2016 - Zwiedzanie Tbilisi... Po południu przejazd do Borjomi
12.06.2016 - Jednodniowa wycieczka (z Leo) do Zielonego Monastyru, Achalciche i Wardzi.
13.06.2016 - Przejazd do Kutaisi... Zwiedzanie miasta
14.06.2016 - Kutaisi, Jaskinia Prometeusza, monastery Gelati i Motsameta
15.06.2016 - Wylot z Kutaisi do Warszawy o 5:50 rano (dojazd na lotnisko z właścicielem pensjonatu)

WALUTA:

W Gruzji płacimy LARI. Będąc jeszcze w Polsce zaopatrzyliśmy się w Euro i wymienialiśmy je na miejscu według potrzeb. Na lotnisku, jak to na lotnisku, kurs jest kiepski, więc radzę wymienić minimum. Z dostępem do kantorów nie ma problemu. Zauważyliśmy, że w dużych miastach zawsze istnieje minimum jedno wielkie zagłębie kantorowe. Zawsze przy dworcach marszrutek. Łatwo się domyślić, że najlepsze kursy są właśnie tam.

TRANSPORT:

Naszym zdaniem bez zastrzeżeń. Przy dobrej organizacji dostaniecie się praktycznie wszędzie za niewielkie pieniądze. Trochę obawialismy się jak to będzie z jakością dróg, ale jest naprawdę nieźle. Już na pierwszy rzut oka widać, że Gruzini mocno zainwestowali. Jeśli chodzi o jakość marszrutek, autobusów czy pociągów bywa rożnie, jednakże zawsze mogło być gorzej. Marszrutki to zdecydowanie najtańszy sposób podróżowania i mimo to dość szybki. W Gruzji popularne są także długodystansowe (międzymiastowe) taksówki. Wiadomo, jadąc samemu wychodzi drogo, ale jak zbierze się pełen wóz, to zazwyczaj cena jest tylko trochę droższa od biletu na marszrutkę, a komfort wyższy. Tak więc często opłaca się znaleźć kogoś kto podąża w tą samą stronę co Wy - będzie dużo taniej. Bywało, że spotykaliśmy turystów, którzy mieli wynajęty samochód z kierową. To wygodna, aczkolwiek droga opcja. W Gruzji można oczywiście wynająć samochód bez kierowcy, jednak Polacy, których poznaliśmy w Gruzji, odradzali ten sposób podrózowania. Podobno te samochody są średnio sprawne. Poza tym żeby poruszać się po gruzińskich drogach trzeba mieć trochę wprawy. Gruzini jeżdżą jak wariaci. Jeżdżą szybko, wyprzedzają na trzeciego, trąbią na wszystkich i wszystko, prócz krów. Podobno krów nie należy stresować bo mleko wyjdzie nie takie jak trzeba.

A i ciekawostka. W Gruzji można spotkać samochody z kierownicą po lewej i po prawej stronie. Ponoć Gruzini masowo sprowadzają samochody z Japonii ze względu na cenę. Niską, zaskakująco niską.

UBEZPIECZENIE:

Jak zwykle, zakupione w Generali. Koszt to ok. 80 zł/osoba.

WIZA:

Obywatele polscy mogą wjechać do Gruzji na podstawie paszportu lub polskiego dowodu osobistego i swobodnie przebywać w Gruzji aż do 360 dni. Co ciekawe Gruzini już tak łatwo z wjazdem do Unii Europejskiej nie mają, z czego oczywiście nie są zadowoleni.
A na koniec skromna mapka z najważniejszymi punktami turystycznymi w Gruzji:

Brak komentarzy

NAPISZ COŚ