poniedziałek, 1 stycznia 2018

Blue Caves na Zakynthos


Zakynthos jest niewielką wyspą. Z pewnością można ją zjechać autem wzdłuż i szerz w ciągu jednego dnia. Jednak to, że jest ona dość mała, wcale nie znaczy, że nie ma tu co robić. W zasadzie każdego dnia upiększaliśmy sobie pobyt jakimś pięknym krajobrazowo miejscem. Jednym z takich miejsc są słynne błękitne groty, które zobaczyliśmy już pierwszego dnia z wynajętym autem.

Samochodem dotarliśmy do nich szybko i wygodnie. Generalnie większość turystów porusza się autami, quadami albo skuterami. Komunikacja publiczna funkcjonuje tylko w okolicy stolicy wyspy, ale raczej nie jest to zbyt popularny sposób przemieszczania się. Przede wszystkie ze względu na rzadkie i niepewne kursy.

Na wycieczkę wyruszamy zaraz po śniadaniu. Do celu mieliśmy około 40 kilometrów - musieliśmy przejechać całą długość wyspy. Nie omieszkaliśmy po drodze oczywiście zrobić kilku postojów na krótkie, bo krótkie, ale jednak zwiedzanie i podziwianie widoków. 


Najdłuższy postój zrobiliśmy w niewielkiej, mało uczęszczanej, ale klimatycznej miejscowości Machairado. Znajduje się tam zabytkowy kościół prawosławny, niegdyś bogato zdobiony, obecnie z wnętrzem zniszczonym w wyniku pożaru. Miejsce to jest bardzo podobne do bardziej popularnej wśród turystów miejscowości Kiliomenos.


Po około godzinie byliśmy na miejscu, czyli na półwyspie Skinari. Wycieczkę do jaskiń można kupić m.in. w Agios Nikolaos lub właśnie na samym końcu półwyspu, skąd do jaskiń jest parenaście metrów. My zdecydowaliśmy się na opcję drugą. Liczyliśmy na to, że będzie taniej, bardziej kameralnie, ale też interesowało nas pominięcie zbędnego kręcenia się po morzu. Z dzieckiem takie zbędne "atrakcje" nie zawsze są wskazane. Niestety nie było taniej, nie było też bardziej kameralnie. Rejs był dość krótki i bardzo, bardzo nastawiony na turystów. Jaskinie i wapienne klify piękne, ale ogólnie po "mini rejsie" jakiś taki niesmak został.  Łódeczka pękała w szwach. Raczej nie było szans żeby po niej się przemieszczać. Niestety siedziałam z tyłu, a kapitan wpływał do jaskiń tylko przodem. Wojtek rozsiadł się w strefie dziobowej i jak twierdzi widoki miał zacne. Szczęściarz. Ja do dziś czuję jakiś taki niedosyt.


Wiedząc to co teraz wiem, zapewne wykupilibyśmy rejs do jaskiń w miasteczku Agios Nikolaos, gdzie można się targować, gdzie można załapać się na niewielką łódeczkę i snoorkeling w niezwykle malowniczej zatoczce. Wykupiony na półwyspie Skinari rejs przebiegał w takim pośpiechu, że nie było nawet o czymś takim mowy.


Co do samych jaskiń to pomimo tego, że nie doświadczyłam ich w pełni, uważam, że wato je zobaczyć. Interesujące formy skalne latami rzeźbione przez wiatr i wodę, ciekawie prezentują się połączeniu z błękitna, właściwie turkusową wodą. Woda jest tak czysta, że bez problemu można podziwiać podwodne życie.


Po bliższym kontakcie z Blue Caves, kapitan okrętu nieco odpłynął, żebyśmy mogli zobaczyć je  z innej perspektywy. Odpalił motorek i pognał z powrotem do przystani. Nie ulega wątpliwości, że z daleka półwysep oglądany z daleka również wyglądają imponująco.


Sporo łódek robi sobie w pobliżu jaskiń 20 minutowe postoje, podczas których możliwy jest snoorkeling. Nasza agencja, pomimo ceny identycznej jak w Agios Nikolaos, mini nurkowania nie miała w pakiecie.


Po "rejsie" stwierdziliśmy, że czas na codzienną dawkę mrożonej kawy. Zimne frappe wypiliśmy w  restauracji umiejscowionej przy biało-błękitnym wiatraku na szczycie klifu. Widok rozpościerający się z tego miejsca jest zachwycający. Moglibyśmy tam tak siedzieć i gapić się na otaczającą nas rzeczywistość w nieskończoność.


Z restauracyjnego dziedzińca można zejść na "plażę". W zasadzie to na fajnie zagospodarowane pomosty, na których można rozłożyć cielsko, opalać się i skakać do wody. Z tej ostatniej atrakcji my niestety zrezygnowaliśmy, choć kusiło niemiłosiernie. Miejsce jest naprawdę urocze. Było jednak upiornie gorąco, dla Olafka za gorąco, do tego nie było skrawka cienia, więc odpuściliśmy. Powolnym krokiem ruszyliśmy do samochodu..


Plan od początku zakładał, że na Blue Caves chcemy dotrzeć przed południem, aby klify oglądać w pełnym słońcu. Dopiero po odhaczeniu tej atrakcji mieliśmy robić postoje w innych ciekawych miejscach. Jak planowaliśmy tak zrobiliśmy. Tego dnia udało nam się jeszcze zobaczyć hipsterską plażę Xigia Beach i pojechać na imponujący punkt widokowy na zatokę wraku. Dzień wykorzystaliśmy maksymalnie, ale o tych miejscach napiszemy w innych postach.

PRAKTYCZNIE:

Atrakcje:
  • Blue Caves - Jedna z topowych atrakcji wyspy, myślę że zasłużenie. Nie tylko przez jaskinie, ale również przez piękne widoki klifów oglądane z morza i możliwość snorkelingu. Wycieczkę można wykupić w dwóch miejscach - na samym końcu drogi przez półwysep Skinari oraz w miasteczku Agios Nikolaos. Odradzamy pierwsze wymienione miejsce. Rejs odbywa się w wielkim pośpiechu, trwa krócej, nie ma snorkelingu, a kosztuje tyle samo co w Agios Nikolaos, czyli 15 euro od osoby dorosłej. Ze względu na pozycję słońca, zalecamy oglądać jaskinie w godzinach porannych (popołudniu klify są zacienione).
  • Półwysep Skinari, a dokładnie okolica wiatraka (są drogowskazy z napisem "windmill"). Znajduje się tam tawerna z pięknym widokiem na klify, morze i Kefalonię. Od wiatraka prowadzą również schody po klifie do samego morza. Wzdłuż schodów urządzono kilka pomostów do opalania się, a na samym dole znajduje się betonowy pomost z drabinką wprost do morza. Jest to "pyszne" miejsce na uprawianie snorkelingu.
  • Xigia Beach, nazwana przez nas hipsterką plażą. Ładne miejsce z ciekawą atmosferą. Plaża położona jest przy wielkiej granitowej ścianie, co już samo w sobie czyni ją dość wyjątkową. Kilkadziesiąt metrów od brzegu znajduje się dziura w rzeczonej ścianie, z której wypływa mętna biała woda. To dzięki niej na plaży da się wyczuć zapach zgniłego jaja, a kąpiel w tym miejscu ma podobno właściwości lecznicze. Pół kilometra na południe od plaży Xigia znajduje się druga plaża - Little Xigia. Podobno spokojniejsza.
Dojazd z południa na północ wyspy:
  • Tylko samochodem lub drogą jak diabli taksówką. Nikt nie słyszał o autobusach publicznych. Może ze stolicy coś jeździ? Przejazd z postojami na zdjęcia trwa ok. godzinę. 

Brak komentarzy

NAPISZ COŚ