wtorek, 31 stycznia 2017

Kachetia Tour


Ostatni dzień w Kachetii postanowilismy poświęcić na krótkie zapoznanie z krainą wina i monastyrów. Jak to się mówi, kto nie zna Kachetii, ten nie zna Gruzji. My ten region zaledwie liznęliśmy. Pomogli nam w tym oczywiście Celina i Piotr. Ruszyliśmy z samego rana z dwójką poznanych dzień wcześniej Izraelczyków. Było dużo wina, trochę architektury i niestety sporo deszczu, który nieco zweryfikował plan wycieczki. 

piątek, 13 stycznia 2017

Dawid Garedża - tych widoków się nie zapomina

David Gareja Monastery

W planie mieliśmy 3 noclegi w Sighnaghi. Tak długi pobyt w tym małym miasteczku związany był z faktem, że jest ono świetną bazą wypadową m.in. do słynnego David Garedża, a na to miejsce ostrzyliśmy pazurki i szczerzyliśmy kły.

Przeszkodę stanowiła ewentualnie kiepska pogoda i dostępność transportu. Jak się okazało z ciemnymi chmurami nie było problemu. Pogodynka podpowiadała, że aura będzie nam sprzyjała. Bezchmurne niebo gwarantowało rewelacyjne przeżycia. Niestety gorzej sprawa wyglądała z transportem. Z Sighnaghi do David Garedża nie ma możliwości dotarcia transportem publicznym. Pozostaje stop, taksówka, albo wykupienie wycieczki w pensjonacie. Wybraliśmy trzecią opcję. W organizacji wycieczki pomogli nam właściciele Peter's Guest House - Celina i Piotr, za co jesteśmy im ogromnie wdzięczni. Oczywiście im więcej chętnych, tym taniej. Z nami zabrała się dwójka przemiłych turystów z Izraela. Po wszystkich kalkulacjach wyszło 25 lari na głowę. Było warto wysupłać grosz! Ruszyliśmy na stepowe łąki i góry w okolicy Garedża zobaczyć kompleks monastyrów, ale przede wszystkim nacieszyć oko widokami...

wtorek, 10 stycznia 2017

Sighnaghi


I tak oto, po kilkunastogodzinnej podróży z Batumi, znaleźliśmy się w mieście zakochanych - Sighnaghi. Miejscu, które od kilku lat przeżywa swój renesans, a wszystko to za sprawą prezydenta Micheila Saakaszwilego. To właśnie on w 2007 r. zarządził rewitalizację tego pięknie położonego na wzgórzu miasteczka jak i kilku innych ośrodków Kachetii.

Sighnaghi jest malutkie. Kilka uliczek na krzyż, ale uroku ma tyle, co nie jedno duże miasto. Miejscowość próbuje zapracować na miano miasta zakochanych. To taka gruzińska Werona czy Chełmno. Pięknie odrestaurowana w ramach wspomnianego programu mającego zachęcić turystów do odwiedzenia Kachetii. Czy program odniósł sukces? Według mnie tak. Najlepszym tego dowodem są liczne pensjonaty czy restauracyjki. Miasto żyje z turystyki - to widać, słychać i czuć. Można powiedzieć, że dzięki rewitalizacji dostało swoją wielka szansę i wydaje mi się, że korzysta z niej ile może...