piątek, 28 kwietnia 2017

Wardzia trip


W Bordżomi absolutnie się nie nudziliśmy. Cieszyliśmy się widokami, świeżym powietrzem, ale tak naprawdę, to co najciekawsze jeszcze na nas czekało. Miasteczko stanowiło dla nas przede wszystkim bazę wypadową do Wardżi i Achalciche. Postanowiliśmy, że w materii organizacji wycieczki zdamy się na słynnego Leo. Czytaliśmy o nim na forach internetowych i blogach. Generalnie każdy kto o nim wspominał, był bardzo zadowolony i polecał trip do Wardżi właśnie z Leo, stąd zaraz po przybyciu do Bordżomi i rozpakowaniu bagaży ruszyliśmy na poszukiwanie jego domostwa. Bordżomi jest niewielkie, więc temat ogarnęliśmy szybko. Leo oraz jego mama okazali się przesympatycznymi, ciepłymi ludźmi. Zostaliśmy ugoszczeni prawie po królewsku. Pyszna mocna kawa, a do tego koncert organizatora wycieczek na długo zostaną w naszej pamięci. Leo przecudnie gra na fortepianie o czym najdobitniej świadczą nagrody, które zdobył. Życie ułożyło mu się jednak tak, że zajmuje się turystyką, a nie muzyką. Jak to się mówi... proza życia. Okazało się, że będziemy zwiedzać z dwójką Polaków. Dla nas to była bardzo dobra wiadomość - weselej i taniej. Weselej okazało się tu słowem kluczowym... Następnego dnia o 10:30 rano wskoczyliśmy w samochód i ruszaliśmy...

piątek, 7 kwietnia 2017

Borjomi - nie samym winem człowiek żyje


Kolejnym etapem naszej dwutygodniowej podroży po Gruzji było Borjomi. Do tej niewielkiej miejscowości dotarliśmy bezpośrednio z Tbilisi - oczywiście marszrutką. Przyznam szczerze, że w pierwszym momencie miejscowość nie specjalnie nas zachwyciła, ale dość szybko zmieniliśmy zdanie i już czekamy na okazję do powrotu w to miejsce...