Batumi to dziwne, ale mimo wszystko - interesujące miasto. Przyjechaliśmy do niego przede wszystkim, żeby się zrelaksować... odpocząć... Cel osiągnęliśmy. Niewątpliwie w jego osiągnięciu pomogły nam dwie wizyty w oddalonym 8 km od miasta Ogrodzie Botanicznym.
Czy Ogród nas zaczarował, oczarował, zauroczył? Pewnie trochę tak, skoro trafiliśmy tam dwukrotnie. Pierwszego dnia przybyliśmy do niego w godzinach popołudniowych i opuściliśmy go tuż przed zamknięciem. Dlaczego tak? Ano dlatego, że na wielu blogach wyczytaliśmy, że 3-4 godziny spędzone w ogrodzie spokojnie wystarczą i jeszcze się wynudzimy. Nic bardziej mylnego! Ogród zajmuje olbrzymi kawałek pagórkowatego terenu, przez który wije się kilkanaście szlaków, więc po prostu nie starczyło nam czasu, aby doświadczyć wszystkiego. Żałowaliśmy, że nie dotarliśmy do końca, ale cóż zrobić. Pech lub szczęście chciało, że następnego dnia trafiliśmy do niego ponownie, a stało się to tak...