poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Kraina Miliona Słoni


Laos nazywany był kiedyś Krainą Miliona Słoni. Tak było kiedyś, dziś z tego miliona została przysłowiowa garstka (300-600 sztuk). Przede wszystkim z powodu kłusownictwa i nielegalnego handlu kością słoniową. Słonie, które obecnie żyją w Laosie czy w Tajlandii z reguły ciężko pracują w polu, albo stanowią atrakcję turystyczną.

Na własne oczy przekonaliśmy się, że dobry los nie jest sprzymierzeńcem słoni w wyżej wymienionych krajach. W Laosie widzieliśmy jak te biedne stworzenia, przywiązane łańcuchami, transportowały swoimi  trąbami drewno. Nie wyglądały na zbyt zadowolone. Serce się krajało na ten widok...

piątek, 19 sierpnia 2016

Festiwal Filmowy w Luang Prabang


Po kilku dniach chillout-u w Nong Khiaw i Muang Ngoi znów trafiliśmy do ukochanego Luang Prabang. Początkowe plany zakładały Vang Vieng, jednak po wysłuchaniu niezbyt pochlebnych opinii na temat tego miejsca, doszliśmy do wniosku, że rezygnujemy z tej wielkiej imprezowni. Wróciliśmy do jednego z najprzyjemniejszych, naszym zdaniem, miast na świecie i ani przez chwilę nie żałowaliśmy.

Miasto dość szybko wynagrodziło nam rezygnację z pierwotnych planów. Okazało się, że w dawnej stolicy Laosu trwał w najlepsze V Festiwal Filmowy!

poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Inny świat - Moung Ngoi Neua

Moung Ngoi Neua

W Nong Khiaw było tak spokojnie, jakby czas się na chwilę zatrzymał. Znaleźliśmy się w innej czasoprzestrzeni. Taki Interstellar. Minuta nie była już tą samą minutą. Była jakby dłuższa, jakby milej spędzona. Jednak nadszedł moment, gdy musieliśmy spakować plecaki i ruszyć dalej na północ. W sumie to nie musieliśmy... Bardzo chcieliśmy. Naszym następnym etapem podróży była jeszcze mniejsza miejscowość. Wieś, w której czas płynie jeszcze wolniej niż w Nong Khiaw. Czy to możliwe? Okazało się, że tak!

Godzina 14:00, piękna pogoda. Ładujemy swoje plecaki na łódź i z bananem na twarzy wyruszamy w nieznane, no prawie nieznane (stety lub niestety Internet pomaga w poznaniu nieznanego). Widoki są tak oszałamiające, że przez większość czasu siedzimy z rozdziawionymi dziobami (dobrze, że robactwo nie latało). Dżungla nie zmącona cywilizacyjnym szałem, czarne świnie szukające wytchnienia w cieniu i codzienne życie toczące się na brzegach rzeki.