niedziela, 8 grudnia 2019

Algarve na szybko


Podczas naszej 2 tygodniowej wycieczki mieliśmy okazję poznać różne oblicza Portugalii i Portugalczyków. Niestety nie wszystko przypadło nam do gustu, choć na szczęście nie zmieniło to ogólnego odbioru tego wspaniałego kraju. Największym rozczarowaniem okazało się Lagos na wybrzeżu Algarve.

Do miasta dojechaliśmy wieczorem po kilkugodzinnej podróży z Castelo de Vide przez Evorę. Trochę zmęczeni, trochę głodni. Miasto chyba już od pierwszego "spojrzenia" zaczęło nas przytłaczać. Różniło się od Portugalii, którą odkryliśmy dotychczas. Wysokie hotelowce, szerokie ulice, pełno billboard-ów. Kolejnym rozczarowaniem był hotel. Przytłaczająco mały metraż, trzeszczące łóżko tuż przy aneksie kuchennym, brak płyty indukcyjnej (dziura na nią była), na balkonie mieściła się ledwo jedna osoba pomimo dwóch krzeseł (żeby dojść do drugiego należało przejść po stoliku), szalejące po "kuchni" mrówki. Na booking.com wyglądało to nieco lepiej, ale koniec końców to dzięki serdecznej pomocy osób z booking.com udało się bezstratnie opuścić to miejsce prędzej niż początkowo planowaliśmy. 

Zacznę od pierwszego i zarazem ostatniego wieczornego spaceru w słynnym kurorcie. Dla nas to był koszmar. Jedna wielka impreza, a tradycyjna kuchnia Portugalska ustąpiła tu miejsca kebabom, pizzeriom i... restauracjom chińskim. Zdecydowanie nie było to tym, czego szukaliśmy. Nie potrafiliśmy się w tym szaleństwie odnaleźć. Do tego ceny - oczywiście wyższe niż w regionach, które dotychczas obejchaliśmy. Lagos było tak inne od tego co zdążyliśmy zobaczyć w Portugalii, że aż czuliśmy się nieswojo. A czytaliśmy, że Lagos jest i tak najspokojniejsze z nadbrzeżnych miast Algarve.

Całe szczęście słynne Algarve to nie tylko Lagos i można w tym regionie znaleźć miejsca przyjemne. Należą do nich przede wszystkim plaże i to do nich tak ciągną turyści. Nawet ja, anty-entuzjastka plażowania, stwierdzam, że warto je było zobaczyć. W połowie października było jeszcze sporo plażowiczów, więc wolę nie myśleć co musi dziać w sezonie. Zdołaliśmy zobaczyć Praia da Marinha z rana, a zachód słońca podziwialiśmy w podbiżu Lagos - z Ponta da Piedade.


Gdy dotarliśmy do parkingu nad Praia da Marinha samochodów było już całkiem sporo. Na szczęście na plaży nie było tłoczno. Nie było też parawanów. Było pięknie. Pomimo faktu, że w sumie chyba nawet nóg nie zamoczyłam to było naprawdę fajnie - kąpiel była zresztą niemożliwa w związku ze zbliżającymi się huraganem Leslie znad USA. Widoki pozwoliły mi na chwilę oderwać się od myśli, że wieczorem znowu osiądziemy w Lagos. Największym faux pas było jednak nie zabranie foremek dla Olafa. Plaża bez zabawy w piasku? Nie ma szans... Całe szczęście plażowy sąsiedzi użyczyli nam kilka foremek i radości nie było końca.

Klify na południe od Lagos (Ponta da Piedale) również skradły nasze serca, aczkolwiek podziwialiśmy ją w zupełnie innych, coraz bardziej wietrznych, okolicznościach. W sumie to na plażę nawet nie zeszliśmy ponieważ był przypływ. Skupiliśmy się na zachodzie słońca. Chyba jeden z najpiękniejszych jakie widzieliśmy. Scerowaliśmy pomostami wzdłuż linii brzegowej i łapaliśmy kolory zachodzącego słońca. Aż zniknęło za horyzontem i zrobiło się zimno. 


Plaże plażami, ale odkryciem dnia było przecudne jak na Algarve miasteczko w okolicach Lagos - Silves. Myślę, że w naszym wypadku nocleg w tej niewielkiej miejscowości byłby zdecydowanie lepszym wyborem, niż w imprezowym Lagos. Ta niewielka miejscowość jest tym wszystkim czym nie jest Lagos. Urokliwa, spokojna, niezadeptana. Powstała dawno, dawno temu, a największą atrakcją jest mauretański zamek, a w zasadzie to co z niego zostało. Wszystko oczywiście bardzo stare w nieco nowszej, odrestaurowanej pod turystów, odsłonie - jednym słowem ruiny zostały odnowione i prezentują się rewelacyjnie. Mogłabym tu oczywiście opisać historię tego miejsca, ale pozwolę sobie odesłać Was do przewodnika - jego autor zapewne lepiej zna historię tego miejsca. Mogę jednak podzielić się wrażeniami, a są one zdecydowanie na tak. Za wejście zapłaciliśmy ok. 3 euro, a w zamian otrzymaliśmy spacer do przeszłości. Wydaje mi się, że warto wstąpić w mury zamku chociażby po to, aby poczuć wyjątkowość tego miejsca, które nie jest wolne od arabskich akcentów. Wróciły wspomnienia z Maroka. :)

Dawna stolica Algarve kupiła nas także wąskimi uliczkami, pyszną kuchnią i placem zabaw - ogromnym. Ciężko było rozstać się z tym miejscem, tym bardziej, że wracaliśmy do miejsca, którego nie polubiliśmy. Pocieszający był fakt, że udało nam się skrócić pobyt w Lagos.


Alagrve nie do końca przypadło nam do gustu. Być może niezbyt urokliwy hotel i wieczorna atmosfera Lagos, zaważyły na ocenie, być może po prostu to nie był nasz klimat. Aczolwiek plaże Algarve są przepiękne i warte zobaczenia, a jeśli nie jesteście fanami kurortowo-imprezowych miejsc, na nocleg polecam np. Silves lub inne mniejsze miejscowości na wybrzeżu.

Beznadziejny hotel, region nie będący w naszej bajce, zbliżający się huragan - to wszystko sprawiło, że chcieliśmy uciekać do Lizbony.

PRAKTYCZNIE:


Gdzie nie nocować będąc w Algarve?
  • Hotel Lagos Village - nie mieliśmy szczęścia do pokoju, to fakt - dostaliśmy chyba najgorszy w hotelu. Aczkolwiek trzeszczące niemiłosiernie łóżka były w każdym. Zdecydowaliśmy, że niezależnie od kosztów tej operacji, zrezygnujemy z jednej z trzech nocy. Niestety nocleg był przedpłacony, co lekko utrudniało naszą pozycję negocjacyjną. Z pomocą przyszły mrówki i ich zainteresowanie jedzeniem małego Olafa. Z rana, po dwóch nocach, poszliśmy ze skargą do sympatycznej Pani w recepcji. Usłyszeliśmy, że z jej strony problemu nie ma, ale zgodę na rezygnację i zwrot pieniędzy musi wyrazić booking.com. Po kilku próbach udało się skontaktować z Polską infolinią. Konsultant popularnego portalu rezerwacyjnego po konsultacji z sympatyczną recepcjonistką zgodę wyraził. Usatysfakcjonowani zwycięstwem spakowaliśmy się i zeszliśmy się rozliczyć. Niestety sympatycznej Pani już nie było, był natomiast burak, który był przekonany, że wszystko co mówimy to kłamstwa wymyślone po to, żeby bezkosztowo zmienić plan podróży. Znowu telefon do booking.com... Zacytuję Pana konsultanta: "Muszą oddać Państwu pieniądze, jak tego nie zrobią to my ich do tego zmusimy, a jak się nie uda, to my je Państwu zwrócimy, ale to się źle skończy dla hotelu.". Brzmi jak dobra reklama portalu, ale nią nie jest. Jak konsultant powiedział tak zrobił. Pan z recepcji z niechęcią musiał wyciągać pieniądze z szuflady. Link do strony hotelu.
Gdzie spróbować poszukać noclegu jeśli oczekujesz trochę spokoju?
  • Można spróbować w małych przybrzeżnych miejscowościach na zachód od Lagos, jak np. Burgau. Na wschód od Lagos, aż po Faro, wszystko zabudowane zostało hotelowcami, choć na pewno i w tym kierunku można znaleźć fajne pensjonaty. Trzeba też pamiętać, że ten kierunek wiąże się z jeszcze wyższymi cenami noclegów.
  • Myślę, że drugim słusznym kierunkiem mogłyby być miejscowości po drugiej stronie autostrady A22, jedną z nich jest właście Silves.
Największe atrakcje wybrzeża Algarve:
  • Silves - dawna stolica regionu, miasto z mauretańską przeszłością. Największą atrakcją jest oczywiście górujący nad miastem zamek, ale warto też pospacerować stromymi uliczkami czy zjeść świeżą rybę przy hali targowej.
  • Carvoeiro - niegdyś piracka, następnie rybacka miejscowość zbudowana nad klifami. Obecnie jeden z bardziej znanych kurortów na wybrzeżu Algarve.
  • Praia da Marinha - najbardziej znana plaża, a właściwie to kilka większych i mniejszych plaż przedzielonych skalnymi formacjami, m.in naturalnymi łukami tworzącymi kształt litery M. Niestety możliwości dotarcia tutaj nie ma zbyt wiele... Jedyną rozsądną opcją jest samochód własny. Autobusy dojeżdżają tutaj tylko w weekendy i tylko 2 razy dziennie z Lagoa, natomiast taksówka z tego samego miejsca kosztować może nawet 30-40 euro. 
  • Praia da Balança (Ponta da Piedale) - przylądek 2 km na południe od Lagos. Na upartego można tu dojść nawet piechotą. Pełen malutkich plaż, aczkolwiek nie do wszystkich można dojść schodami. Na zachód od latarni morskiej poprowadzono szlak pozwalający na podziwianie pobliskich klifów.
  • Algar de Benagil - słynna grota z "dziurą w suficie", do której można się dostać jedynie drogą morską. Kilka mniej znanych grot znajduję się również na wschód od Praia da Marinha.
  • Cabo de São Vicente (Przylądek św. Wincentego) - najbardziej na południowy zachód wysunięta część Europy, koniec starego kontynentu. Miejsce smagane wiatrem znad atlantyku, pozbawione wysokiej roślinności. Przez skrócenie pobytu nie udało nam się do niego dotrzeć, zobaczyliśmy natomiast 
  • Praia da Bordeira - również miejsce, które bardzo chcieliśmy zobaczyć, ale nie było nam to dane. Ogromna piaszczysta plaża na wybrzeżu oceanicznym, popularna wśród surferów. 
  • Praia da Arrifana - plaża otoczona czarnymi klifami blisko granicy regionów Algarve i Alentejo. Tą z kolei zobaczyliśmy i absolutnie nie żałujemy, choć równo nas tam wywiało. Więcej o niej w kolejnym poście.
Jak dojechać z Lagos do Silves / Albufeiry / Faro / Taviry?
  • Jeśli nie własnym bądź wypożyczonym autem, to najszybszym sposobem będą koleje regionalne. Bilet na pociąg kosztuje niecałe 3 €, a czas przejazdu to ok. 35 minut. Dworzec kolejowy w Silves położony jest jednak ok. 2 km od centrum miasta, a spacer wzdłuż ruchliwej trasy raczej nie należy do przyjemnych (pozostaje taxi z dworca do centrum).
  • Tym samym pociągiem można dotrzeć do innego sporego turystycznego miasta - Albufeiry, czy do sotlicy regionu Algarve, czyli Faro. Z Faro, po przesiadce, można z kolei dojechać do miejscowości położonych na wschodniej części wybrzeża, m.in. do Taviry uważanej za bardzo dobry kierunek dla turystów szukających trochę spokoju.
  • Rozkład jazdy dostępny jest tutaj.

Brak komentarzy

NAPISZ COŚ