niedziela, 29 września 2013

Prawie do domu... Z Czeskiego Krumlov'a do Ołomuńca

Telc

Ostatniego pełnego dnia w Republice Czeskiej, wstaliśmy wcześnie rano. Zapakowaliśmy wszystkie klamoty do auta i pożegnaliśmy się z Czeskim Krumlovem. Nasza trasa prowadziła do Telcza.

TELCZ

Telcz to niewielkie miasto, liczące niespełna 6 tys. mieszkańców. W 1992 r. jego zabytkowe centrum zostało wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Nie dziwię się ani trochę, że miasteczko zostało dostrzeżone i docenione, bo rzeczywiście jest piękne. Jak mówi legenda, założycielem miasta był Otton II, ojciec Ottona III, który to zapisał się w naszej historii jako uczestnik Zjazdu Gnieźnieńskiego. W XIV w. w Telczu zbudowano ogromny zamek. Niestety nie uświadczymy w nim wizyty. W XVI wieku miasto zostało częściowo strawione przez szalejący pożar. W drugiej połowie XVI w. jeden z właścicieli Telcza - Zachariasz z Hradca polecił sprowadzonym z Włoch architektom przebudować właśnie zamek oraz znaczną część miasta w modnym wówczas stylu włoskiego renesansu. Twierdzę otoczono malowniczym angielskim parkiem z klasyczną oranżerią. Większość starych gotyckich domów otrzymała liczne zdobienia a także zwieńczona została arkadami. Nowy wygląd miasta zachwyca  do dziś i stanowi obecnie cenny i unikalny przykład w pełni zachowanego średniowiecznego renesansowego miasta. W związku z licznymi rzędami kolorowych kamieniczek z podcieniowymi parterami oraz faktem, że Telcz usytuowany jest nad wodami często bywa nazywany Morawską Wenecją.

Spotkanie z Mozartem w Salzburgu

Salzburg - Ogród Mirabell

Mając bazę noclegową w Czeskim Krumlovie pokusiliśmy się również na jednodniowy wypad do Austrii, a konkretnie do Salzburga. Zakupiliśmy winietkę autostradową i po ok. 2,5 godzinach witaliśmy się z miastem Mozarta. Auto zaparkowaliśmy na jednej z uliczek blisko turystycznego centrum miasta - opłatę uiściliśmy w parkomacie. Salzburg przywitał nas rewelacyjną pogodą. Biorąc pod uwagę fakt, że mieliśmy tu obejrzeć jeden z najładniejszych ogrodów na świecie, ucieszyło nas to ogromnie.

Pierwszym punktem programu był wspomniany ogród Pałacu Mirabell. Jest cudowny. Idealnie przystrzyżona trawka, piękne kwiaty, tryskająca z fontann woda i ludzie dookoła uśmiechnięci i zrelaksowani. Z ogrodu rozpościera się wspaniały widok na górującą nad miastem twierdzę Hohensalzburg. Z kolei po przeciwnej stronie mieści się Pałac Mirabell, a obok niego fontanna z rzeźbą pegaza. Pegaz przypomina mi trochę osła ze znanego chyba wszystkim Shreka.

Czeski Krumlov i okolice

Czeski Krumlov - Panorama miasta

Do Czeskiego Krumlova zawitaliśmy późnym popołudniem. Zameldowaliśmy się w hostelu, który od października do czerwca pełni rolę akademika, a w okresie wakacyjnym służy turystom, po czym udaliśmy się do centrum (w sumie to nasz hostel też był w centrum, tylko że po drugiej stronie rzeki - w Krumlovie wszystko jest w centrum).

Czeski Krumlov jest typowym przykładem niewielkiego średniowiekowego miasteczka. Władze starają się, żeby klimat sprzed wieków był odczuwalny w każdym momencie. Trzeba przyznać, że wychodzi im to świetnie - na tyle że jest to chyba jedno z najładniejszych miast tej wielkości w Europie.

sobota, 28 września 2013

Z Pragi do Czeskiego Krumlova

Kutná Hora - Kaplica Czaszek

Kolejny punktem na naszej mapie był Czeski Krumlov, ale zanim dotarliśmy to tego urokliwego miasteczka zatrzymaliśmy się w paru naprawdę interesujących miejscowościach.

Kutná Hora

Pierwszą z nich była Kutná Hora. Miejsce to, turystyczny rozgłos zyskało dzięki Kaplicy Czaszek (grrrr...) oraz Kościołowi św. Barbary.

Pierwszy z obiektów znajduje się na obrzeżach miasta (ok. 5 km od starego miasta). Kaplica Czaszek jest przerażającym miejscem, aż się ciśnie na usta "tylko dla ludzi o mocnych nerwach". Znajduje się ona w podziemiach kościoła cmentarnego pod wezwaniem Wszystkich Świętych, który pierwotnie należał do opactwa Cystersów. Znajdują się w niej kości ofiar epidemii dżumy, wojen husyckich oraz wojny trzydziestoletniej. Czaszki i kości zmarłych (40-70 tys.) posłużyły jako wystrój tejże kaplicy. Wszystko co się w niej mieści, tj. żyrandole, ołtarz, świeczniki, krzyże, stworzone zostało ze szczątek ludzkich. W kaplicy panuje półmrok. Tylko gdzieniegdzie palą się świeczki oświetlające wszechobecne kości. Atmosfera panująca w pomieszczeniu jest niepowtarzalna, ale jak mogłoby być inaczej... widok jest raczej niecodzienny.

czwartek, 12 września 2013

Praskie spacery

Pirna - Saska Szwajcaria

Z Gdańska do stolicy Czech wyruszyliśmy w środę po południu. Po kilku godzinach podróży samochodem byliśmy w Dreźnie. Po nocy spędzonej w tym klimatycznym mieście, wcześnie rano ruszyliśmy w dalszą podróż. Z Dreznem mieliśmy przyjemność "poznać się" rok wcześniej, w związku z czym tym razem odpuściliśmy sobie spacer drezdeńskimi ulicami. Naszym celem tego dnia była Praga, ale zanim do niej dotarliśmy zahaczyliśmy o kilka miejsc wartych zobaczenia.

Z samego rana szturmem wzięliśmy niewielkie niemieckie miasteczko Pirna. Po godzinie błądzenia po tym urokliwym miejscu podczas którego podziwiliśmy pięknie odrestaurowane kamieniczki, misternie poustawiane na wystawach czekoladki, laleczki czy butelki z winem udaliśmy się w dalszą podróż. Z każdym razem gdy goszczę u naszych zachodnich sąsiadów nie mogę się nadziwić jak to piękny kraj. Niestety przez wielu Polaków niedoceniony, a gwarantuję, że jest się czy zachwycać w Niemczech.