czwartek, 17 sierpnia 2017

Plaże Malty


Patrząc na mapę googla śmiało można powiedzieć, że Malta plażami stoi. Naliczyła ich aż 11! Sporo jak na tak małą wyspę. W większości są to jednak mikro kamieniste plażyczki schowane gdzieś w zatoczkach. Ponieważ my jesteśmy mało plażowi, a z pięciomiesięcznym dzieckiem to już w ogóle nie byliśmy do wygrzewania się w słoncu chętni, postanowiliśmy odwiedzić kilka z nich wyłącznie w celach widokowych.

"Zwiedzanie" plaż połączyliśmy z wizytą w Mdinie i na klifach Dingli. Niezawodny okazał się tu samochód. Zdecydowanie ułatwił nam szybkie przemieszczanie się. Ale... żeby nie było tak pięknie to już na początku zaznaczę, że gdybyśmy drugi raz planowali maltańskie wojaże to Mdinę połączylibyśmy z Rabatem, a innego dnia byśmy objechali klify, plaże i może coś jeszcze. Miasto, klify i plaże razem wzięte były dla Olafa mieszanką wybuchową. Wykładany i wkładany do fotelika głośno wyrażał swoje niezadowolenie. Co za dużo to niezdrowo.


Tego szalonego dnia udało nam się zobaczyć trzy plaże. Turystów było naprawdę niewielu, bo na Malcie byliśmy przed rozpoczęciem "high season". Było przyjemnie. Bez kolorowych parawanów i hałasu. Gdzieniegdzie z wody wystawał śmiałek, który zdecydował się ochłodzić w ten gorący dzień w jeszcze zimnej wodzie. Słońce, pomarańczowy (!) piasek, błękit nieba. Czego chcieć więcej?

Oglądanie plaż zaczęliśmy od Gnejna Bay. Zaparkowaliśmy samochód przy samym brzegu i kolejny już raz zaczęliśmt mozolne wypakowywanie dziecięcego ekwipunku. Okazało się, że nie mamy budy od wózka. Chwila paniki. Zapomnieliśmy zabrać gondoli z ostatniego postoju w zatoczce przy szosie. Pewnie zastanawiacie się jak to możliwe. Ano możliwe. Olo zaczął się nieco denerwować. Stanęliśmy. Wypakowaliśmy budę, żeby mieć więcej miejsca i zajęliśmy się Olafem. Gdy sytuacja się nieco uspokoiła wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy. Tak po prostu. Część wózka została. Trzeba było się po nią wrócić. Na szczęście czekała na nas.


Z wózkiem w bagażniku i nosidłem na brzuchu mogliśmy spokojnie zająć się plażą. Tak jak wcześniej wspomniałam, nie jesteśmy specjalnie plażingowi. Bardziej podziwiamy, a niżeli opalamy się. W związku z tym postanowiliśmy przejść się urokliwym szlakiem pieszym do następnej, ciężko dostępnej plaży leżącej w zatoczce o nazwie Qarraba Bay. Polecam takie rozwiązanie wszystkim wielbicielom pięknych widoków. Szlak nie jest długi - max 30 minut. Spokojnie przejdzie go osoba niezaprawiana w bojach. My zdecydowaliśmy się na marsz z dzieckiem w nosidle i daliśmy radę... no prawie daliśmy. Nie udało nam się postawić stopy na samej plaży, choć ta była na wyciągnięcie ręki. Końcówka szlaku prowadzi po stromym i trochę śliskim zboczu. Nie trudno o kraksę mając dodatkowe 9 kg na brzuchu. Nie chcieliśmy ryzykować. Pewnie gdybyśmy byli sami to nawet byśmy się nie zastanawiali i skończyli marsz odpoczywając na piasku. Nie podróżujemy już jednak sami i musimy mieć przede wszystkim na uwadze wygodę i bezpieczeństwo dziecka.


Pomimo tego, że nie osiągnęliśmy obranego celu, byliśmy mega zadowoleni ze spaceru. Widoki rewelacyjne. Z jednej strony fale rozbijające się o skaliste wybrzeże wyspy, z drugiej strony żywa zieleń wyspy. Kilka kroków dalej wypalone słońcem trawy, kamienie, a za chwilę księżycowo-wulkaniczne krajobrazy. I gdzieś tam w oddali dzika plaża z tym charakterystycznym pomarańczowym piaskiem i lazurową wodą... Śmiało mogę napisać, że jest to jedno z najładniejszych przyrodniczo miejsc na Malcie.


Z Gnejna Bay pojechaliśmy w stronę Għajn Tuffieħa Bay. Zatoczka znajduje się bardzo blisko dwóch wcześniejszych miejsc. Można to wszystko obskoczyć na piechotę parkując auto w jednym miejscu. Nas jednak ograniczało 9 kg żywej wagi. Zaparkowaliśmy samochód i ruszyliśmy schodami w dół Warto przejść się plażą i wspiąć się na skalisty cypel na drugim jej końcu. Widać z niego wszystkie 3 plaże i czwartą w Golden Bay, oblepioną drogimi hotelami. Kolejne niezapomniane widoki szczególnie w świetle późnego popołudniowego słońca.


Plaże do których dotarliśmy mają w sobie sporo uroku. Nie górują nad nimi (jeszcze) wysokie hotelowce. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że jest dziko. Celowo w naszym planie zabrakło plaż okupowanych przez turystów, jak np. słynnej Golden Bay Beach. Raczej staramy się trzymać z dala od tłumów. Sopot też omijamy szerokim łukiem w środku sezonu. Jednak wiadomo, ludzie rożne mają upodobania.


Do hotelu wróciliśmy późnym wieczorem. Wszyscy zmęczeni. Tak jak pisałam wcześnie, łączenie plaż z klifami Dingli i Mdiną nie było dobrym pomysłem. Nie zmienia to jednak faktu, że maltańskie plaże warto zobaczyć ponieważ są naprawdę urocze.

PRAKTYCZNIE:

Dojazd do Golden Bay / Gnejna Bay / Għajn Tuffieħa Bay:

  • Autobusem - do plaży w zatoce Gnejna można dojechać autobusami linii 101 i 102, dla których jest to punkt końcowy / początkowy. Autobusy obu linii dojeżdżają do portu promowego w miasteczku Cirkewwa, zahaczając po drodze o Golden Bay i Għajn Tuffieħa Bay oraz miasto Mellieha. Bezpośrenio z Valletty do Golden Bay kursują autobusy linii 44. Nie zahaczają one jednak o Gnejna Bay, jednakże jest to na tyle blisko, że można się przejść malowniczym szlakiem wzdłuż brzegu.
  • Samochodem - Jadąc od strony Valletty należy kierować się na miasteczko Mgarr. W tym miejscu szosa rozdziela się na dwie mniejsze drogi: do Gnejna Bay, a droga do Golden Bay. Wszystko jest dość dobrze oznakowane. 

Brak komentarzy

NAPISZ COŚ