niedziela, 12 sierpnia 2018

Z małym dzieckiem w wielkim Wiedniu


Coraz chętniej pakujemy dzieciaki i ruszamy z nimi odkrywać świat. To fajna sprawa pod warunkiem, że żadna ze stron nie męczy się podczas tej podróży. My w tej chwili na raczej nie zdecydowalibyśmy się na podróż samochodem dłuższą niż 2 godziny. 2-3 godziny w aucie to byłaby męczarnia dla całej trójki. Ale samolot... to już zupełnie inna historia. Gdy więc pojawiła się opcja lotu do Wiednia z Gdańska, postanowiliśmy skorzystać. Podróż trwa ok. 1,5 godziny. Dziecko nie zdąży znudzić się bajkami, muzyką, zabawkami czy obserwacją wszystkiego i wszystkich. Idealna sytuacja. Nic tylko lecieć. Polecieliśmy.

Lot rzeczywiście przebiegł bez większych zakłóceń. Nim zdąrzyliśmy się obejrzeć, już lądowaliśmy. Jeśli chodzi natomiast o samo miasto to różnie bywało.

Zanim do Wiednia dotarliśmy próbowałam to tu, to tam znaleźć informacje czy Wiedeń jest fajnym miejscem na wypoczynek z maluchem. Dotarłam do samych ochów i achów. Ze znalezionych przez mnie informacji wynikało, że to miasto wręcz idealne na podroż z dzieckiem. Same atrakcje wokoło. Niestety rzeczywistość w naszym wypadku nie okazała się taka różowa. Większość atrakcji skierowana jest raczej dla starszych dzieci... jeśli lubią spędzać czas w muzeach (takich miejsc jest faktycznie sporo). Zwiedzanie z półtorarocznym Olafem np. muzeum natury raczej nie wchodzi w grę. Mały ma na ta chwilę zgoła inne upodobania.

Dałam się jednak namówić na Zoom Museum. Wizytę najlepiej zarezerwować przez Internet, tak z miesiąc szybciej. Zarezerwowaliśmy, poszliśmy i było ok. Nie było takiego "wow", jakiego spodziewałam się po przeczytaniu zachwytów nad tym miejscem. Może dlatego, że jakiś czas temu podobnie zaaranżowaną salę widziałam w Muzeum Morskim w Gdańsku. Moim zdaniem bąbla można tam wziąć, szczególnie gdy pogoda nie sprzyja, ale można ten czas równie fajnie spędzić na świeżym powietrzu. Nie jest to takie must visit, jak mi się wydawało czytając informacje o tym miejscu.

Generalnie wydaje mi się, że Wiedeń nie jest jakimś rewelacyjnym miejscem na wypoczynek z małym dzieckiem. Poza Schonbrunn, w którym bawiliśmy się rewelacyjnie, Olaf był średnio zadowolony. Dużo ruchliwych ulic, gwarno, gęsty tłum ludzi z każdej strony. Mały nie miał się gdzie wybiegać. Trochę się bał tego wszędobylskiego tłumu, przez to się męczył, a my razem z nim. Oczywiście od czasu do czasu zachodziliśmy na rozsiane po mieście place zabaw. Jeden z nich był zaraz przy naszej bazie noclegowej. One ratowały sytuację. Tak więc proponuję na mapie pozaznaczać miejsca rozpusty dzieciaków i jak sytuacja robi się krytyczna skierować się w ich stronę.

Słynny Prater też raczej nie należy do miejsc gdzie najmłodsze maluchy się odnajdą. W dzień jest nieco spokojniej i można się zrelaksować w parkach otaczających słynne wesołe miasteczko. Olaf w zasadzie całą naszą wizytę w tym miejscu przespał. Wieczorem Prater to jedna wielka impreza z głośną muzyką, wrzaskami i błyskającymi fleszami. O drzemce nie ma mowy. Dla lekko starszego dziecka jest to z pewnością super miejsce, ale nie dla malucha.

Fajnym miejsce na spędzanie czasu z dzieciakami jest Stadtpark. Zaszliśmy tam ostatniego dnia pobytu. Akurat odbywała się tam coroczna impreza o nazwie Genuss Festival. Nie znam niemieckiego, ale wydaje mi się, że to coś w rodzaju festiwalu wina i zdrowej żywności. Całe rodziny wypoczywają na kocykach. Rodzice mogą się zrelaksować, dzieciaki grają w piłkę lub biegają po sporych rozmiarów placu zabaw. Spędziliśmy tam z 2 godziny i bardzo miło wspominamy ten czas.

Wiedeń ma parę fajnych miejsc gdzie małe dziecko się nie męczy. Jadąc tam należy jednak pamiętać, że mimo wszystko to miasto, duże i gwarne miasto. Będzie tam głośno, będzie się tam dużo działo bo taka jest specyfika dużych miast. Niektóre dzieciaki przyjmą to na klatę, inne będą marudziły. Nasz Olaf chociaż był naprawdę dzielny to muszę stwierdzić, że za miejskim gwarem nie przepada i wycieczki do tego typu ośrodków musimy odłożyć na potem. Nie żebym narzekała, bo poza apartamentem spędzaliśmy praktycznie cały dzień. Jednak starówki tak naprawdę nie udało nam się zwiedzić. Zaledwie ją liznęliśmy, przebiegliśmy na raty. Podróżując z dzieckiem trzeba jednak się liczyć z tym, że plan nie zostanie zrealizowany. Zaliczyliśmy z kolei sporo parków i terenów wypoczynkowych.

"Na miasto" wychodziliśmy ok. 9-10, a ok. 19:00 byliśmy w domu. Parki i ogrody zdecydowanie sprzyjały drzemkom. Nosidło po raz kolejny okazało się niezastąpione. Po 20 minutach mały zasypiał. Następnie przekładałam go do wózka i w ten sposób wszyscy byli zadowoleni. Nieco gorzej sprawa miała się z jedzeniem. Wiedeński sznycel ewidentnie Olafowi nie podszedł. Całe szczęście w każdej restauracji serwują niezastąpiony rosół wołowy z makronem naleśnikowym. Bomba!!!

W jednej z restauracji mieliśmy niestety dość przykrą sytuację. Jak co dzień zasiedliśmy do stolika ok. godziny 14. Nie zastanawialiśmy się, którą restaurację wybrać. Wybraliśmy pierwszą "lepszą". Była pora na zupę, a że w menu restauracji zupa była. Podeszła do nas kelnerka. Złożyliśmy zamówienie - cztery rosoły. I tu zdziwienie... Kelnerka powiedziała, że zamówienie jest za małe, nie opłaca się go realizować i musimy zwolnić stolik. Pierwszy raz się spotkałam z taką sytuacją, więc nie wiedziałam jak zareagować. Gdyby nie było Olafa opuściłabym to miejsce, ale mały był głodny. Kelnerka koniec końców pozwoliła nam zająć 2 krzesła i zamówić 2 rosoły. Reszta ekipy musiała obejść się smakiem. Generalnie wszyscy oddaliliśmy się z tego miejsca z wielkim niesmakiem.

Był to na szczęście jeden, jedyny raz gdy którykolwiek z Wiedeńczyków był nieprzyjemny. Ogólnie są oni nastawieni pozytywnie i przyjaźnie do dzieci.

Czy polecam wyjazd do Wiednia z dzieckiem? Ze starszym zdecydowanie tak. Z maluchem oczywiście można, ale trzeba wziąć pod uwagę, że momentami zwiedzanie może być ciężkie. Lepiej nie planować na siłę kilkugodzinnej wizyty na Praterze, czy zwiedzania każdego napotkanego muzeum. Zwiedzanie bez planu najlepiej sprawdza się podczas podroży z bąblami. Zoo, parki, ogrody na 100% przypadną dzieciakom do gustu. Wam zapewne też.

A na koniec mapka z wybranymi miejscami, które zainteresują każdego dzieciaka:

Brak komentarzy

NAPISZ COŚ