poniedziałek, 12 maja 2014

Magiczny Marrakesz

Marrakesz - Jemaa el-Fna

Marrakesz jest czarodziejski, magiczny bez dwóch zdań. Gwarantuje, że każdy kto do niego zawita będzie musiał się ze mną zgodzić. My spędziliśmy w nim trzy cudowne dni i cztery magiczne wieczory. I muszę napisać, że było nam mało...

JEMAA EL-FNA

Marrakesz to przede wszystkim plac Jemaa el-Fna. Niesamowite miejsce i przysłowiowa wisienka na torcie. Za dnia nie wyróżnia się niczym specjalnym. Plac jak każdy inny plac. Ruch samochodowy, gwar i kilku sprzedawców świeżo wyciskanych soków. O zmroku  przeistacza się on w zupełnie inne miejsce. Na Jemaa el-Fna czułam się jak w teatrze, trwał jeden wielki spektakl. Ok. godziny 18 na placu zaczęły rozkładać się garkuchnie. Z minuty na minutę było ich coraz więcej. Nad nimi unosił się dymek, a wokół nich zapachy. Oczywiście nie omieszkaliśmy spróbować specjałów serwowanych w tych barach. Najczęściej jedliśmy u Aischy (stoisko nr 1). Kelnerzy usadowili nas przy jednym z długaśnych stołów. Kurczak z frytkami, tażin czy bruschetta smakowały wyśmienicie. Ciekawym przeżyciem było też posmakowanie mega pikantnej herbaty serwowanej w stoisku nr 70 u Hassana, ale o tym więcej w poście o kuchni marokańskiej. Konsumpcji zawsze towarzyszył wszechobecny gwar i muzyka dobiegająca z innych zakątków placu. Dźwięk jest nieozowym elementem spektaklu odgrywającego się placu. Grup muzycznych, grajków, śpiewaków itp. przybywało z minuty na minutę. Wokół nich zbierały się tłumy gapiów. Czasem wszyscy razem śpiewali, a czasem tłum po prostu słuchał oczarowany. Na placu doświadczyliśmy różnych stylów muzykowania od rytmicznego bębnienia po gitarowe brzmienia. Przemieszczaliśmy się od muzyka do muzyka i wsłuchiwaliśmy w wygrywane przez niego (nich) rytmy. Bardzo chcieliśmy chłonąć jak najwięcej, ale na placu dzieje się tak dużo, że nie byliśmy w stanie ogarnąć wszystkiego.

Marrakesz - Jemaa el-Fna

Oprócz muzyków spotkaliśmy także tancerzy, opowiadaczy i całą masę "stoisk" konkursowych. Można było wygrać np. butelkę coca-coli. Trzeba ją było wyłowić wędką czyli patykiem, na którym zamontowany był sznurek z gumowym kółeczkiem. Kółeczko należało umiejscowić na butelce i ją wyłowić :-). Jeśli chodzi o opowiadaczy to w naszym przypadku wystąpił pewien problem, że nie znamy arabskiego ani francuskiego.

Prawie zapomniałabym o zaklinaczach... słynnych zaklinaczach węży. Ci zrobili na mnie zdecydowanie najmniejsze wrażenie. Po prostu byli i próbowali turystom zarzucać gady na szyje. Spotkaliśmy też panów z małpami. Radzę na jednych i drugich uważać. Za zdjęcie ze zwierzętami jest oczywiście opłata.

Marrakesz - Jemaa el-Fna

Niesamowitym przeżyciem było oglądanie budzącego się do życia o zachodzie słońca placu Jemaa el-Fna z tarasu restauracyjnego. Przyjemność ta wiązała się z kupnem napoju za 20 dh, jednak zdecydowanie polecam udać się na jeden z tarasów znajdujących się wokół placu i zająć sobie dogodne miejsce ok. godziny 17:30. Chętnych na podziwianie spektaklu z góry jest naprawdę sporo, ale nie ma co się dziwić. Gdybym jeszcze kiedyś znalazła się w Marrakeszu to na 100% zafunduję sobie taki widok ponownie. Kolejne garkuchnie rozkładały się błyskawicznie, a po chwili wszędzie unosił się dym z grilla. Gdzieniegdzie na fletach grali zaklinacze węży. Siedzieliśmy tam z półtorej godziny aż do zmroku i delektowaliśmy się niesamowitą atmosferą miejsca. Dopełnieniem tego wszystkiego było dudnienie bębnów dobiegające z każdego zakątka placu i zachodzące słońce, powodujące że plac z każdą minutą przybierał inne kolory.

Marrakesz - Jemaa el-Fna
Marrakesz - Jemaa el-Fna
Marrakesz - Jemaa el-Fna

Z tarasu, oprócz widoku na plac, mieliśmy widok na minaret meczetu Koutoubia. Jego budowę ukończono już w XII wieku. Budowla jest imponująca. Równie imponujący jest otaczający go teren z pozostałościami filarów dawnego meczetu i wspaniałym ogrodem. Oczywiście do środka nie mogliśmy wejść. Jeśli zaś mowa o ogrodach to jeszcze nie raz do nich wrócimy bo jest ich kilka w Marrakeszu. W można w nich odpocząć od zgiełku miasta, zresetować się, ale o tym później.

Marrakesz - Meczet KoutoubiaMarrakesz - Meczet Koutoubia
Marrakesz - Meczet Koutoubia

SUKI MEDYNY

Plac Jemaa el-Fna jest największą atrakcją medyny, ale nie jedyną. Medyna w Marrakeszu jest młodsza od feskiej i zupełnie inna. Znajduje się tu wiele tradycyjnych rzemieślniczych suków - suk farbiarzy wełny, suk producentów obuwia skórzanego czy suk kowali, to tylko niektóre z nich. W porównaniu z Fezem, w Marrakeszu można rzeczywiście zobaczyć jak się robi skórzane bambosze, farbuje wełnę czy produkuje np. metalowe lampy. Są tu również garbarnie skór, ale zdecydowanie mniej imponujące od feskich. Zrezygnowaliśmy z ich odwiedzenia.

Marrakesz - MedynaMarrakesz - Medyna
Marrakesz - Medyna
Marrakesz - MedynaMarrakesz - Medyna

Spacer wąskimi uliczkami medyny sprawiał nam nie lada przyjemność. Suki są barwne, prawdziwe, a ludzie przemili i nienachalni. Pewnie gdzieś na tych straganach przewijała się chińszczyzna, ale nie była ona tak wszędobylska i rzucająca się w oczy jak w pierwszej stolicy Maroka - w Fezie.

Marrakesz - Sklep z oliwkami

Po tutejszej medynie można przemieszczać się szlakami, albo tak jak my błądzić, gubić się, delektować atmosferą. Właśnie efektem błądzenia było znalezienie się w jednym z ciekawszych miejsc na medynie - suku farbiarzy wełny. Kolory, jeszcze raz kolory i przesympatyczni farbiarze, którzy tłumaczyli w jaki sposób tworzy się poszczególne barwy. Zaskoczyło nas, że robili to zupełnie bezinteresownie. To miejsce zapamiętamy pewnie na długo.

Marrakesz - Suk farbiarzy wełny
Marrakesz - Suk farbiarzy wełnyMarrakesz - Suk farbiarzy wełny

Ciekawym miejscem jest także suk kowali artystów. Przechodząc między zaczadzonymi pracowniami aż czuć spawany i polerowany metal. Rzemieślnicy zdają się nie zauważać przechodzących obok turystów.

ZABYTKI MARRAKESZU

Medyna to oczywiście także zabytki. Do większości z nich niewierni nie mają wstępu, ale całe szczęście są takie miejsca gdzie za niewielką opłatą można wejść. Pierwszego dnia odwiedziliśmy mauzoleum Sadytów schowane za bramą Bab Agnaou. Obiekt składa się z kilku wspaniale zdobionych sal, w których spoczywają władcy dynastii Sadytów wraz z bliskimi. Warto zobaczyć, ale trzeba przyjść wcześnie rano. My trafiliśmy tu w czasie gdy zjechały się masa wycieczek, więc trochę nastaliśmy się w kolejkach do poszczególnych sal. Przez to na zdjęcia też nie było za wiele czasu.

Marrakesz - Mauzoleum SadytówMarrakesz - Mauzoleum Sadytów

Drugiego dnia postanowiliśmy zobaczyć pałac El Bahia. Tym razem poszliśmy do niego od razu po śniadaniu. Znowu pięknie zdobione dziedzińce, apartamenty i zaciszne ogrody. Pałac należy obecnie do króla Mohammeda VI i jest zamknięty dla turystów podczas jego pobytów w Marrakeszu.

Marrakesz - Palais el BahiaMarrakesz - Palais el Bahia

Na trzeci dzień zostawiliśmy sobie medresę Ben Youssufa, czyli największą szkołę koraniczną w północnej Afryce. Ładna, ale ciężko było nie odnieść wrażenia, że to samo już widzieliśmy w Fezie - przy jej wznoszeniu wzorowano się właśnie na feskiej medresie Bou Inanii. Uważam, że wszystkie te miejsca warto odwiedzić, ale rano, żeby uniknąć tłumu turystów (chyba, że ktoś to lubi).

Marrakesz - Medresa Ben Youssufa

OGRODY

Wcześniej wspomniałam o ogrodach. Pierwszym ogrodem, który postanowiliśmy odwiedzić był najstarszy ogród w Marrakeszu - Agdal. Spoglądając na mapę stwierdziliśmy, że z medyny nie jest do niego daleko, więc zrobimy sobie krótki spacerek. No niestety... spacerek nie okazał się krótki, bo chociaż olbrzymi ogród leży zaraz za murami medyny, to wejście znajduje się zupełnie od drugiej strony. No cóż, wyobraźcie sobie teraz jak byliśmy wkurzeni, gdy okazało się, że ogród jest zamknięty. Całe szczęście pod mury medyny wróciliśmy autobusem, na który długo nie czekaliśmy.

Marrakesz - Mury medyny

Trochę rozczarowani pierwszym kontaktem z ogrodami postanowiliśmy się nie poddawać i pójść za ciosem. Kolejnym ogrodem, do którego zawitaliśmy był słynny Jardin Majorelle. Jest to miejsce zrobione typowo pod turystów, wstęp z tego co pamiętam kosztował nas 50 dh. Dosyć sporo biorąc pod uwagę, że do tej pory płaciliśmy za wstępy do kazb czy szkół koranicznych przeważnie 10 dh. Ogród jest malutki, ale zadbano w nim o każdy szczegół. Niektórzy mówią, że przypomina on muzułmański raj. Hmmm... może coś w tym jest. W Majorelle dominuje kolor niebieski i zielony. Nie ma tu żadnego przypadku. Każda roślina, kamyk czy ławeczka są ustawione tak, aby współgrały z resztą. Pomimo turystów można się w nim całkowicie zrelaksować. Będąc w Marrakeszu, tego miejsca po prostu nie można ominąć. Ciekawostką jest, że ostatnim właścicielem ogrodu był słynny projektant Yves Saint Laurent, a od 2010 r. zarządza nim fundacja. Do Majorelle podjechaliśmy autobusem nr 1 (rusza spod meczetu Koutoubia), a wróciliśmy do medyny już na własnych nogach.

Marrakesz - Ogrody Majorelle
Marrakesz - Ogrody MajorelleMarrakesz - Ogrody Majorelle
Marrakesz - Ogrody MajorelleMarrakesz - Ogrody Majorelle
Marrakesz - Ogrody Majorelle

Tak jak wcześniej pisałam, do Majorelle tłumie przybywają turyści. Gdzie więc wypoczywają miejscowi? Odpowiedź brzmi: w ogrodzie Menara. Dotarliśmy tam o najlepszej porze dnia, czyli późnym popołudniem. Za darmo można przechadzać się wśród drzewek oliwnych i słuchać muzyków, którzy być może ćwiczą przed wieczornymi występami na placu Jemaa el-Fna. Miejscem centralnym ogrodu jest kwadratowy zbiornik wodny, za którym hen hen daleko można dojrzeć ośnieżone szczyty Atlasu Wysokiego (przy odrobinie szczęścia, którego nam niestety zabrakło). W zbiorniku nie można się kąpać, znaleźli się jednak śmiałkowie, którzy wskoczyli do wody. Zostali z niej jednak dosyć szybko wyłowieni przez ochroniarzy. Potem byliśmy świadkami przepychanek, a właściwie bójki, pomiędzy ochroną ogrodu, a samozwańczymi pływakami. W żyłach arabskich płynie gorąca krew...

Marrakesz - Ogrody Menara

KRÓTKIE PODSUMOWANIE

Nasz pobyt w Marrakeszu minął aż za szybko. Nie ukrywam, że bardzo nam się to miasto podobało, nawet pomimo niezbyt przyjemnej przygody w hotelu... a było tak... Drugiego dnia pobytu wróciliśmy pod wieczór do Hotelu Atlas. Przywitał nas w nim nowy (dla nas) recepcjonista i poprosił abyśmy zapłacili za nocleg. Zapłaciliśmy za dwie noce. Następnie poinformował nas, że ustalenia co do ceny sprzed dwóch dni są nieważne. Od teraz albo płacimy 350 dh (zamiast ustalonych 300 dh), albo mamy szukać sobie nowego hotelu.  Przy okazji nie omieszkał powiedzieć o swoim koledze, z którym ustaliliśmy cenę, że jest nienormalny... Nie zdecydowaliśmy się zostać w Atlasie. Rano zwinęliśmy manele i przenieśliśmy się do pobliskiego Hotelu Aday.

Po czterech nocach w Marrakeszu, z samego rana pojechaliśmy wykupionym wcześniej busikiem turystycznym do As-Sawiry (Essaouira). Znowu myśleliśmy, że będzie szybciej, a tylko troszkę drożej niż autobusem CTM. Wyszło na to samo, ale o tym w następnym poście.

PRAKTYCZNIE:

Noclegi:
  • Hotel Atlas - pierwsze 2 noce - cena za pokój dwuosobowy z łazienką to 300 dh (stargowane z 350 dh). Jeśli chodzi o sam obiekt to nie ma się do czego przyczepić. Czysto, bardzo wygodnie i ładny taras. Jedynie ten recepcjonista popsuł wrażenia.
  • Hotel Aday - kolejne 2 noce - cena za pokój dwuosobowy z łazienką to 220 dh. Też czysto, schludnie i wygodnie. Jedynie do czego można się było przyczepić to lekki smród szamba dochodzący z kibelka. Świeżo wyremontowany, więc zdjęcia na tripadvisor mogą być nieaktualne. 
  • Hotel Medina, Hotel Essaouira - chcieliśmy w nich zamieszkać, ale nie było wolnych pokoi. Polecane przez wiele osób. Dziesiątki innych hoteli w tej samej uliczce - Rue Sidi Bouloukate.
Transport:
  • Dworzec CTM znajduje się na peryferiach miasta kilkaset metrów od stacji kolejowej. Taxi do placu Jemaa el-Fna nie powinno kosztować więcej niż 30 dh, pewnie da się pojechać nawet za 20 dh.
  • Dworzec Supratours znajduje się przy samej stacji kolejowej.
  • Dworzec pozostałych linii (Gare routiere) znajduje się za murami północno-zachodniej części medyny.
  • Dojazd na lotnisko w Marrakeszu  - taxi lub autobus nr 19 spod meczetu Koutoubia. Cena biletu to podobno 20 dh.
Wyżywienie:
  • Śniadania w różnych naleśnikarniach na Rue Dabachi.
  • Lunch ;-) w różnych snack barach na całej medynie. Taniej na Rue Bab Doukkala blisko bramy o tej samej nazwie. Tam też polecamy zaopatrzyć się w przyprawy.
  • Obiadokolacje na Jemaa el Fna w barze u Aischy, stoisko nr 1.
  • Herbaty miętowe i zupy obok stoiska Aischy. 
Atrakcje:
  • Mauzoleum Sadytów (Tombeaux Saadiens) - bilet 10 dh, otwarte codziennie od 9:00 do 12:00 i od 14:30 do 18:00.
  • Pałac El Bahia (Le Palais de la Bahia) - bilet 10 dh, otwarte od 8:30 do 11:45 (w piątki 11:30) i od 14:30 (w piątki 15:00) do 17:45.
  • Medresa Ben Youssufa - bilet 50 dh, otwarte codziennie od 8:00 do 17:00.
  • Ogród Majorelle (Jardin Majorelle) - bilet 50 dh, dojazd autobusem nr 1 spod meczetu Koutoubia.
  • Ogród Menara (Jardin Menara) - wstęp wolny, dojazd autobusem nr 11 lub 18 spod meczetu Koutoubia.

Więcej zdjęć z całego Maroka możecie zobaczyć pod tym linkiem.

4 komentarze

  1. Fajnie opisane, szkoda, że nie trafiłam tutaj wcześniej. Właśnie wróciłam z Maroka i chyba tę podróż jeszcze powtórzę, aczkolwiek plac Jemaa El Fna pewnie nie oszołomi mnie tak jak za pierwszym razem. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa. Jeśli chodzi o Marrakesz i JEMAA EL-FNA to wg mnie takie miejsce, które czaruje i będzie czarować zawsze. Odwiedzając je któryś raz z kolei wiadomo czego można się po nim spodziewać....Choć przyznam, że dla mnie każdy wieczór spędzony na
      JEMAA EL-FNA był niesamowitym przeżyciem.

      Usuń
  2. Hej,

    w styczniu wybieram się do południowego Maroka. Bardzo cieszę się, że trafiłam na wasz blog. Jest po prostu ŚWIETNY! Przejrzyste, ciekawe posty, wypunktowane informacje praktyczne, Maroko w pigułce - to jest to, czego szukałam. Bardzo, bardzo dziękuję za wszystkie informacje i za pracę, jaką wkładacie w opisywanie tych wszystkich miejsc. Zazdroszczę pamięci i zapału, z przykrością stwierdzam, że ja po kilku miesiącach nie jestem w stanie przypomnieć sobie podstawowych danych na własny użytek, a ty tą wiedzą dzielicie się z innymi. Powodzenia i czekam na więcej! Karolina

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki za miłe słowa. Staramy się :)

    OdpowiedzUsuń