sobota, 3 maja 2014

Skoura i Dolina Dades

Skoura

Kolejny dzień znowu przywitał nas słoneczną pogodą. W planach była Skoura i Dolina Dades. Jak wspomniałam w poprzednich postach to właśnie Skoura była bazą wypadową D. i Ł.. Przysłowiowy dach nad głową znaleźli w kazbie-pensjonacie Nażiba. Jak tylko Wrocławianie wysiadali z busika turystycznego przyszły gospodarz obskoczył ich z każdej strony. Zapewne cynk o tym, że jest szansa na zarobek dostał od Mustafy z Merzougi. Marokańczyk zdobył zaufanie Wrocławian, oprowadził ich po gaju palmowym w Skourze, poopowiadał o tym i o tamtym, a przede wszystkim o swoim sklepiku z przyprawami. Przyprawy rzekomo pochodziły z jego ogrodu, który z dumą zaprezentował D. i Ł. Sprzedał też wieść o tym, że cała miejscowość zaopatruje się w przyprawy właśnie u niego. Cała nasza czwórka te opowiastki kupiła.

Pierwszym miejscem jakie odwiedziliśmy w Skourze był garażowy sklep Nażiba. No i zrobiliśmy zakupy. Wiadomo, super okazja, a w Polsce na pewno drożej - przynajmniej w tamtej chwili tak nam się wydawało. Kupiliśmy herbatę, paprykę i ras el hanut, a D. i Ł. dodatkowo kilka innych przypraw. Potem Wrocławianie zawitali jeszcze raz w sklepiku, żeby zaparzyć się w kardamon i dodatkowe kilkadziesiąt gram herbaty. Nażiba akurat nie było. Osoba, która go zastępowała, zapytała się ile płacili poprzednio. Odpowiedzieli zgodnie z prawdą - 30 dh za 50 g herbaty. Sprzedawca miał pewnie niezły ubaw. Dał im nawet niewielką zniżkę na herbatę. Łatwo wyobrazić sobie naszą minę, gdy chodząc po targu w Ouarzazate od niechcenia spytaliśmy się ile kosztuje kg herbaty. Byliśmy pewni, że usłyszymy cenę znacznie wyższą. No cóż... okazało się, że przepłacaliśmy i to słono. Kilogram kosztował 28 dh! Zrobiliśmy jeszcze jedną próbę dla upewnienia się, że daliśmy się wrobić. Niestety tylko się w tym utwierdziliśmy. Za paprykę też zapłaciliśmy kilkadziesiąt razy więcej. Tego wieczoru mieliśmy jeszcze samochód, więc Wojtek obstawał przy najeździe na kazbę Nażiba i żądaniu zwrotu kasy. Demokratycznie zdecydowaliśmy jednak, że wyślemy jedynie sms-a mówiącego o tym, że będziemy wszędzie odradzać jego pensjonat. Ku przestrodze, miejsce to nazywa się Kasbah Dar Dmana.

Skoura - Kazba Amerhidil
Skoura - Kazba Amerhidil

Po jakże udanych zakupach pokręciliśmy się po pobliskim gaju palmowym. Jakoś specjalnie nas nie zachwycił, w związku z czym spacer trwał dość krótko. Podobno kiedyś był bardziej gęsty, ale bogatsi Marokańczycy, którzy chcą mieć palmę w ogrodzie, nie chcą czekać aż wyrośnie. Wymyślili więc, że wezmą ją sobie z gaju palmowego w Skourze - tak oto z gaju zostało niewiele. Następnie udaliśmy się do  jednej z wizytówek Maroka, czyli Kazby Amerhidil. Co ciekawe, została ona podzielona na dwie części - fortecę i riad. Obie są udostępnione do zwiedzania, ale nad każdą z nich opiekę sprawuje inna rodzina, stąd bilet do każdej z części kosztuje po 10 dh. My zdecydowaliśmy się na zwiedzenie riadu. Podobno jest to najlepiej zachowana kazba w całym Maroku. Przy budowie obiektu, szczególnie ważne było nawiązanie do świętej liczby islamu, czyli 5. W pomieszczeniu szkoły koranicznej jest 5 okien, w ogrodzie zasadzonych jest 5 gatunków drzew, a cała kazba ma 5 głównych wież. Trzeba przyznać, że kazba jest zadbana, odrestaurowana i do tego przyjazna obsługa. Dodam, że kazba widnieje na banknocie 50 dh.

Po wizycie w kazbie rozdzieliliśmy się. D. i Ł. poszli dalej penetrować gaj palmowy, a my ruszyliśmy w stronę Doliny Dades. Umówiliśmy się tylko na wieczorne spotkanie w Ouarzazate. Tak jechaliśmy i jechaliśmy niemal pustą szosą, aż w końcu dotarliśmy do celu - doliny tysiąca kazb. Nagle naszym oczom ukazały się niesamowite formacje skalne o ciemno brunatnym, a momentami i czerwonym kolorze. Niektóre ze skał przypominały palce. Nie bez powodu są nazywane małpimi palcami. Wszystko to wyglądało naprawdę imponująco. Jak jeszcze dorzucę budzącą się do życia przyrodę to możecie tylko zazdrościć nam tych widoków lub wsiadać w samolot. Zieleń traw, zbóż i liści drzew była tak żywa, tak soczysta, ze nie mogłam się nią przestać zachwycać.

Dolina Dades
Dolina Dades
Dolina Dades

Co kilka minut (lub nawet częściej) mijaliśmy zbudowane na skałach kazby. Niestety, tak samo jak w dolinie Draa, większość była już w stanie rozkładu. Mniej więcej w połowie drogi przez dolinę znajduje się wspaniały punkt widokowy na przełom rzeki Dades. Dosyć długo wjeżdżaliśmy krętą drogą na przełęcz, z której roztaczał się piękny widok na płynącą głęboko w dole rzekę.

Dolina Dades
Dolina Dades
Dolina Dades

Wiadomo - jak się wjechało to trzeba i zjechać. Zjeżdżaliśmy, aż dotarliśmy do wąwozu o tej samej nazwie. Szczerze muszę przyznać, że spodziewałam się czegoś bardziej okazałego, a nie wąwozu o długości max 200 m. Przejechaliśmy jeszcze jakieś 10 km i zawróciliśmy... a szkoda... i to duża. Już po powrocie do Polski okazało się, że gdybyśmy przejechali jeszcze kilka kilometrów to spotkałyby nas kolejne wspaniałe widoki. Stąd rada dla czytających ten post: jedźcie do samego końca asfaltowej drogi, a nic Was nie ominie.

Dades Gorge
Dades GorgeDades Gorge

Wracając do Ouarzazate zatrzymaliśmy się jeszcze w różanym raju, czyli miejscowości E Kalaat M'Gouna. Słynie ona z produktów wyrabianych na bazie płatków róż: olejków, wody perfumowanej, mydła, itp. W maju ta mała i niepozorna miejscowość zamienia się w różane królestwo. W tym czasie miejscowi urządzają święto róż. Niestety my byliśmy w marcu ;-)

W Ouarzazate byliśmy ok. 17:00. Tego dnia mieliśmy jeszcze w planach zwiedzanie Ajt Bin Haddu, ale stwierdziliśmy, że nie ma sensu tam jechać w taką pogodę. Zdecydowaliśmy z kolei, że z braku zajęć zwiedzimy kazbę w Ouarzazate. Nuda za 20 dh od osoby. Z zewnątrz wygląda fajnie, ale w środku nie ma nic więcej niż beton pomalowany białą farbą emulsyjną. Po zwiedzaniu tego czegoś zjedliśmy pożegnalny obiad z naszymi znajomymi, którzy następnego dnia z samego rana planowali jechać do Marrakeszu i rozeszliśmy się do hoteli.

PRAKTYCZNIE:

Nocleg:
  • W dalszym ciągu Hotel Amlal - krótki opis hotelu w poprzednim poście
Atrakcje:
  • Gaj palmowy Skoura i poukrywane w nim kazby, w tym:
  • Kazba Amerhidil - we własności dwóch rodzin, stąd oddzielne bilety do obu części. Cena pojedynczego biletu to 10 dh. Polecamy zobaczyć.
  • Wąwóz i Dolina Dades - najładniejsza część dolina zaczyna się w miejscowości Boumalne Dades. To tutaj trzeba z głównej drogi odbić w lewo (jadąc od strony Skoury) - są drogowskazy na Dades Gorge. Stąd do wąwozu jest ok. 30 km. Jadąc przez dolinę nie widzieliśmy żadnego autobusu ani grand taxi, więc najlepszym środkiem transportu będzie chyba własny samochód.
  • Kazba w Ouarzazate - otwarta do godziny 18:00, cena biletu to 20 dh. Nie polecamy.

Więcej zdjęć z całego Maroka możecie zobaczyć pod tym linkiem.

2 komentarze

  1. Jak odmienne mamy wrażenia ;) Właśnie wróciłam z Maroka, Warzazat uważam za przemiłe miasteczko, niedaleko jest oaza Fint, gdzie kręcono m.in. Grę o tron jest urocza, zresztą na wjeździe do miasta jest tez parę dekoracji z planów filmowych. A warzazacka kazba to nie tylko białe ściany, ale także piękne i bogato zdobione sufity ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tak odmienne... W poprzednich postach pisaliśmy, że Ouarzazate bardzo nam się podobało - głównie ze względu na tą swoją przemiłą atmosferę. Do oazy Fint niestety nie trafiliśmy. Mamy kolejny powód, żeby wrócić do Maroka... Ale do kazby w Ouarzazate to nikt nas nie przekona ;) Może przez to, że widzieliśmy kilka zdecydowanie ciekawszych od niej.

      Pozdrawiam

      Usuń