wtorek, 14 kwietnia 2020

Petra - dzień II


Pierwszy dzień zwiedzania Petry minął niezwykle szybko, ale też ze względu na nieprzewidziane okoliczności, zwiedzanie zaczęliśmy dość późno. Drugi dzień w Petrze zapowiada się zdecydowanie bardziej intensywnie. Musimy nadrobić "stracony" czas. Po jednym dniu przerwy w zwiedzaniu Petry, wymuszonym przez pogodę i poświęconym na pustynię Wadi Rum i Akabę, wracamy do niej tak wcześnie jak to było dla nas możliwe - ok. 10 rano. Na początek czeka nas przejście przez wąwóz As Siq o długości ok. 1,3 km. Po raz kolejny decydujemy się przemierzyć go na własnych nogach. Dla mnie ten właśnie wąwóz jest już sam w sobie sporą atrakcją.


Pierwszego dnia w Petrze udało nam się dojść do grobowców królewskich, mijając po drodze wspomniany wąwóz, skarbiec, ulicę fasad i teatr. Stąd celem nr 1 drugiego dnia zwiedzania jest słynny punkt widokowy na skarbiec, do którego prowadzi zielony szlak Al-Khubtha Trail. Droga nie jest łatwa, biorąc pod uwagę, że towarzyszem jest niespełna 3-latek, który choć bardzo chce, nie zawsze ma siły się wspinać. Dorzucę do tego jeszcze słońce, które dość mocno zaczyna grzać i robi się mieszanka wybuchowa. Z pomocą przychodzi nam nosidło. Spieszymy się, gdyż już prędzej słyszeliśmy, że im później będziemy, tym skarbiec będzie bardziej "pod słońce". Nie wiem ile schodów pokonujemy, ale w pewnym momencie mam wrażenie, że nasza wspinaczka to never ending story. Niewielu turystów obrało sobie ten sam cel, choć dość mocno mnie to dziwi, ponieważ widoki ze szlaku są przepiękne. Nie ukrywam, że również cieszy, bo dzięki temu na trasie jest dość luźno.


Mija godzina i już prawie jesteśmy. Wypłaszacza się. Od punktu widokowego dzieli nas zaledwie kilkaset metrów. Próbujemy go namierzyć. Koniec końców ustalamy, że znajduje się on w kawiarnianym namiocie. Łatwo go przeoczyć, bo znajduje się na dużej półce skalnej. Wbijamy się do środka. Aby w owym namiocie posiedzieć i popatrzeć na skarbiec, wypada kupić coś do picia - herbatę, kawę z kardamonem lub po prostu "coś" zimnego. Zaopatrujemy się w kawy. Tego własnie potrzebujemy. To nie była łatwa wspinaczka. 15 kg na plecach robi swoje. Zresztą mały ciężar większość wspinaczki przespał i śpi nadal. Delikatnie lokujemy Olafa na materacu i łapiemy oddech. W namiocie jest "szef" i ojciec jednocześnie, dwójka dzieci i kot. Dzieciaki zamiast siedzieć w szkole pomagają ojcu - smutne, ale konieczne.


Na miejscu panuje absolutny spokój. Każdy turysta szanuje magię tego miejsca i rozmowy ogranicza do niezbędnego minimum. Największy hałas to głosy docierające z położonego kilkaset metrów niżej placyku przy skarbcu. Widok rozpościerający się z tego miejsca również jest nieprawdopodobny. Patrząc w dół zdajemy sobie sprawę jak niesamowitego dzieła dokonali Nabatejczycy budując to miasto. Wszystko to tworzy niesamowitą wręcz atmosferę pozwalającą na totalny reset myśli.


Po złapaniu oddechu i nasyceniu się widokiem ruszamy dalej. Do namiotu docierają zresztą kolejni turyści, więc chcemy zrobić dla nich miejsce. Zejście z góry jest zdecydowanie łatwiejsze. Na dole jesteśmy dość szybko. Trochę przeraża fakt, że niedługo znowu czekają nas schody i to w zdecydowanie większej liczbie. Idziemy w stronę Monastyru Ad-Deir. Wkraczamy na Main Trail. Na dole kręci się sporo ludzi, ale nie powiedziałabym, że są tłumy. Przemieszczamy się na spokojnie tzw. ulicą kolumnadową. Spokojnie oglądamy pozostałości miasta. Nie odmawiamy sobie zajrzenia do Wielkiej Świątyni (Great Temple). Spacerujemy po ruinach, zaglądamy do zakamarków, odkrywamy korytarze, podziwiamy płaskorzeźby. Dziś niewiele już z niej zostało, jednak zbudowana najprawdopodobniej w I w. n.e. świątynia, musiała  robić kolosalne wrażanie (zajmowała ponad 7500 m2).

Szlak główny kończy się w okolicach Qasr al-Bint (zamek córki Faraona). Podobno w tej budowli była więziona córka faraona. Dziś z budowli zostało niewiele. Rzucamy na niego okiem i pomimo, że szlak się kończy, my nie kończymy trekkingu.


Wskakujemy na szlak Ad-Deir Monastery Trail. Zaczyna się najdłuższa tego dnia wspinaczka. Po drodze co rusz mijamy kramy wypełnione pamiątkami. Panie są przemiłe, nienachalne i bardzo pozytywnie nastawione do targowania. Ceny produktów spadają w oszałamiającym tempie. Zaczynamy odczuwać zmęczenie w nogach, ale jesteśmy już tak blisko, ze nie zamierzamy rezygnować. Całe szczęście, że nie poddaliśmy się, ponieważ docieramy do miejsca, które skrada moje serce. Doskonale zachowana fasada wykutej w piaskowcu świątyni, a w szczególności jej otoczenie, robią na nas niesamowite wrażenie. Siadamy w barze, łapiemy oddech i zachwycamy się tym co zastaliśmy na miejscu. Słońce powoli myśli o schowaniu się za górami. Gra świateł jest niesamowita. Gdzieś w oddali słychać muzykę. Berber grający na flecie umila turystom pobyt w tym magicznym miejscu. Wojtek wdrapuje się na okoliczne górki (trzeba iść w kierunku wskazywanym przez tablice z napisem "The best view in the world") i pstryka foty. Jest już dość późno. Robi się pusto. Czas biegnie nieubłaganie. Musimy się zbierać. Olaf, już bardzo zmęczony, ląduje w nosidle. Schodzimy. Wracając zaopatrujemy się pamiątki.


Petra jest już bardzo cicha. Na głównym szlaku jest zaledwie kilku turystów, miejscowi zamykają swoje kramiki i zaczynają się bawić. Dzień tutaj się już kończy. Warto zobaczyć też taką opustoszałą Petrę. Spokojną, bez turystów, oświetloną pomarańczowym światłem zachodzącego słońca. Powolnym krokiem zmierzamy w stronę wąwozu. Wahamy się czy nie wrócić "rydwanem", bo nogi nie chcą się już prostować w kolanach. Koniec końców decydujemy, że po raz kolejny przemierzymy 2 km na własnych nogach. O dziwo Olaf stwierdził dokładnie to samo - przy skarbcu znudziło mu się nosidło i odzyskał siły witalne. Widok wielbłądów czyni cuda...


Generalnie wizyta w Petrze to sama przyjemność. Miejsce ma w sobie coś magicznego. Wydaje mi się, że jest to jedno z tych miejsc, które trzeba w życiu zobaczyć. Szkoda tylko, że post piszemy w czasach, gdy jest to niemożliwe... Miejmy nadzieję, że to się szybko zmieni.

PRAKTYCZNIE


Petra to tak rozległe zagadnienie, że precyzyjne informacje praktyczne zbierzemy w odrębnym poście (link). Tutaj poruszymy hasłowo wyłącznie najważniejsze sprawy, więc...

Jak dotrzeć do Wadi Musa / Petry?
  • Autobusem z Ammanu - Autobusy przewoźnika JETT odjeżdżają codziennie o 6:30 z dworca Amman Abdali zbierając po drodze pasażerów na dworcu przy 7. rondzie. W drogę powrotną, z Wadi Musa do Ammanu, ruszają o godzinie 17:00. Bilet w jedną stronę kosztuje 11 JD.
  • Autobusem z Akaby - Autobusy przewoźnika JETT odjeżdżają codziennie o 8:30. W drogę powrotną, z Wadi Musa do Akaby, ruszają o godzinie 16:00. Bilet w jedną stronę kosztuje 12 JD.
  • Minibusem, taksówką - podobno są realizowane połączenia minibusowe, zarówno z Ammanu, Akaby jak i Wadi Rum. Nie są to jednak informacje oficjalne, a jedynie dane z Wikipedii.
Ile czasu przeznaczyć na zwiedzanie Petry?
  • Naszym zdaniem powinny być to pełne 2 dni zwiedzania. Pozwoli to na poznanie głównych atrakcji jak i przejście kilku szlaków dodatkowych i/lub małej Petry (Little Petra).
Jak się przygotować na zwiedzanie Petry?
  • Większość szlaków biegnie w otwartym, suchym i przez większość dnia nasłonecznionym terenie. Należy więc pamiętać o kapeluszu / czapce / chuście i kremie przeciwsłonecznym. Warto też wziąć zapas wody i przekąsek, gdyż miejsc do uzupełnienia zapasów nie ma zbyt wiele. 
  • Jeśli jednym z uczestników wycieczki jest małe dziecko, to mocno polecamy zaopatrzenie się w solidne ergonomiczne nosidło lub chustę. Nie wyobrażamy sobie natomiast zwiedzania z wózkiem (chyba, że na dużych kołach i wyłącznie w obrębie głównego szlaku).
Bilety do Petry...
  • Zdecydowanie najkorzystniejszą opcją jest zakup Jordan Pass - wariant zależny od ilości dni przeznaczonych na Petrę. Koszt Jordan Pass to 75/80/85 JD, a sam jednodniowy bilet to Petry kosztuje 50 JD.
Potrzebujesz więcej informacji? Kliknij TU.

1 komentarz

  1. Super blog :) Dopiero na niego trafiłem a już nie mogę się oderwać. Świetne interesujące wpisy i dobrze sie to czyta, bo widać że macie lekkie pióro :) Zapraszam także do mnie na portal dotyczący tego jak zorganizować tanie podróże, dopiero zaczynam ale mysle ze mam sporo do przekazania, bo juz w podroży jestem od 4 lat bez przerwy :)

    OdpowiedzUsuń