niedziela, 26 kwietnia 2020

Wadi Rum


Jednym z punktów obowiązkowych podczas pobytu w Jordanii jest z pewnością pustynia Wadi Rum. Miejsce jest na tyle malownicze, że dość często wykorzystywane jest jako plan zdjęciowy. Być może mieliście okazję  zapoznać się z Wadi Rum oglądając m.in. "Marsjanina" czy "Gwiezdne Wojny". Wojtek przyjechał do Jordanii przede wszystkim po to, aby zobaczyć tą słynną pustynię - podobnie jak podczas całej podróży do Jordanii, udało się tylko częściowo. 

Planując pobyt w Jordanii, braliśmy pod uwagę nocleg na pustyni. Wróć... nie braliśmy go pod uwagę. Nocleg na pustyni to był po prostu pewniak. Stwierdziliśmy, że niska temperatura o tej porze roku w nocy nie może być przeszkodą. Kwestia ubioru. Niestety nie zawsze idzie zgodnie z planem. Olaf nam się rozchorował. W związku z zaistniałą sytuacją postanowiliśmy sobie odpuścić i przyjechać tu na "one day trip" z Wadi Musa. Aby chociaż trochę liznąć pustynnych widoków, zdecydowaliśmy się na wykupienie 3-godzinnej wycieczki autem 4x4. Plan był następujący: jeśli wszystko będzie iść zgodnie z planem i każdemu się będzie podobać, to przedłużymy pobyt na pustyni. Po negocjacjach kierowca proponował całkiem dobrą cenę. Koniec końców nie zdecydowaliśmy się. Zbierało się na mocną burzę piaskową, co zresztą nieśmiało sugerował nam jeden ze spotkanych na pustyni beduinów. Już podczas naszego pobytu w tym miejscu piasek bardzo intensywnie tańcował, co mocno utrudniało chodzenie po wydmach i skałkach. Nie ukrywam jednak, że perspektywa pobycia jeszcze chwilę w tym magicznym miejscu kusiła... a w szczególności Wojtka, który lubi wietrzne warunki. Ja tego nie lubię. Trzy godziny dla mnie, w warunkach jakie zastaliśmy, były wystarczające. Ale, ale od początku.


Dzień, jak co dzień. Wstajemy wcześnie rano. Jesteśmy nadal w Wadi Musa. Pogoda jest pod psem.  Mrzawka, 8°C. Co robić? Patrzymy na prognozy i widzimy, że od godziny 12:00 ma być słonecznie i stosunkowo ciepło po drugiej stronie gór. Minusy? Silny, coraz silniejszy, wiatr. Pakujemy manele do samochodu i uciekamy w stronę lepszej aury. Nic nie ryzykujemy. Liczymy, że następnego dnia prognoza pogody się sprawdzi i w Wadi Musa będzie słońce, a dziś poszukamy go w Wadi Rum. Jedziemy. Przed nami 1,5 h drogi. Pogoda naprawdę nie zachęca. Przez chwilę na termometrze widnieją 3°C i pada śnieg z deszczem. Nie napawa nos to optymizmem. Jest jednak nadzieja, bo z każdym kilometrem, od wyjazdu na autostradę, robi się ładniej,


Gdy docieramy do pustynnych wrót, czyli Wadi Rum Visitor Center, mamy już w pełni słoneczną aurę. Szału jednak nie ma. Jest chłodno. 15/16°C, ale to i tak lepiej niż 8°C i przynajmniej nie pada. W Visitor Center namawiają nas na zakup wycieczki po pustyni właśnie u nich. Bo oficjalnie, bo bezpiecznie, bo jeszcze bezpieczniej, bo lepsze samochody. Nie decydujemy się na tą opcję. Jedziemy 2 km dalej, do wioski Wadi Rum, z nadzieją, że tam kupimy wycieczkę taniej. Trochę błądzimy, szukamy. Zależy nam, żeby samochód miał wszystkie szyby i tylną kanapę dla mnie i dla Olafa, a to nie jest takie oczywiste. Większość samochodów to starsze graty z miejscami wyłącznie na pace. W końcu jest. Cena do zaakceptowania, samochód spełnia nasze, ale "wymuszone" przez Olafa, wymagania. Ruszamy.

Już na dzień dobry widok jest porażający. Tak nieziemsko, a jednak bardziej ziemsko chyba być nie może. Kolory są niesamowite. W aucie nie czujemy wiatru, który z każdym kwadransem się rozpędza.

Punkt I - źródło Lawrence'a


Pierwszy przystanek robimy po ok. 10 minutach. Miejsce nosi nazwę "Źródło Lawrence'a" Ola chrapnął. Niestety. Parkujemy w miejscu gdzie urzęduje z 20 wielbłądów. Dla Olafa by to była nie lada gratka. No nic. Wyciągamy go delikatnie z jeepa i układamy na materacach rozłożonych w namiocie. Wojtek wspina się na pobliskie skały, bo źródełko leży tak naprawdę 100 metrów nad poziomem pustyni. Ja korzystam z gościnności beduinów i delektuje się herbatą. Nie wiem o co chodzi, ale na pustyni ten napój zawsze smakuje lepiej. W domowych warunkach to już nie to samo. Po ok. 15 minutach następuje zmiana. Idę w górę. Widoki są cudne. Aż szkoda opuszczać to miejsce. Fajnie jest posiedzieć sobie w tym miejscu nic nie robiąc.


Punkt II - Al-Ramal


Trzeba jednak ruszać dalej. Wykupiliśmy opcję 3-godzinną, więc musimy zmieścić się w tym czasie, a jeszcze kilka atrakcji przed nami. Kolejny przystanek robimy przy czerwonej wydmie Al-Ramal. I tam nie wieje, tam po prostu piździ. Ciężko mi się wdrapać, ciężko mi się cieszyć widokiem, gdy sypie piaskiem w oczy. Pomimo bezchmurnego nieba jest raczej mało przyjemnie. Dla Wojtka wiatr nie jest przeszkodą. Czuje się jak ryba w wodzie. Dał się ponieść klimatowi miejsca. A miejsce jest przepiękne. Nigdy przedtem i póki co potem, nie widzieliśmy tak niezwykłych widoków - mówi się, że właśnie to miejsce oferuje najfajniejsze widoki na pustyni. Na wydmie jest sporo turystów - wchodzą, schodzą, zbiegają, turlają się, zjeżdżają na deskach. Pełny przekrój aktywności fizycznych. Przy normalnych warunkach pogodowych jest to na pewno to miejsce, gdzie chciałoby się spędzić najwięcej czasu.


Punkt III - Kanion Khazali


Punkt numer trzy to Kanion Khazali. Wejście do niego jest ukryte między skałami. Bez przewodnika byśmy w życiu tam nie trafili. Miejsce wygląda dość niepozornie. Kryje jednak w sobie inskrypcje tworzone m.in. przez Nabatejczyków setki lat temu. Ponoć niektóre liczą nawet 2 tysiące lat. Niesamowite, że zachowały się do dziś. Chętnych na spacer po kanionie jest sporo. Trzeba chwilę odczekać zanim się zwolni możliwość wejścia do niego. Niestety nie idę za daleko. Jest ślisko, czytaj niebezpiecznie, tym bardziej jeśli nie masz odpowiednich butów. W dodatku, po nocnych deszczach, w kanionie jest dość sporo wody. Wojtek nadrobił. Oczywiście zwiedzamy na zmianę. Kanion z Olafem w nosidle, to niezbyt dobry pomysł.


Punkt IV - mały łuk skalny


Ostatni punkt programu to mały łuk skalny (Small Rock Arch). Tym razem ja się poddaję. Wiatr osiąga taką prędkość, że nie idzie normalnie funkcjonować. Przejście kilkudziesięciu metrów po pustyni nie jest możliwe bez całkowitego zasłonięcia twarzy. Próbuję się wdrapać na samą górę i być może usiąść na łuku. Nie daję jednak rady. Pokonuje mnie wiatr. Zbiera się na burzę piaskową i to taką porządną. Wojtek oczywiście walczy, pomimo, że po pustyni chodzi na ślepo chroniąc się przed piaskiem. Jest tak zachwycony miejscem, że przekonuje do kontynuowania tripu po pustyni. Nie jestem przekonana. Z jednej strony najprawdopodobniej nigdy tu nie wrócimy, z drugiej czy jest sens zwiedzać w takich warunkach? Beduin, który pije z nami herbatę, jest zdziwiony, że w ogóle rozważamy opcję zaliczania kolejnym przystanków na pustyni. Delikatnie sugeruje, nie narażając się naszemu kierowcy, że pomysł może nie wypalić. Zbliża się burza. Jeśli miejscowy sugeruje, żebyśmy sobie odpuścili, coś musi w tym być. Koniec końców rezygnujemy, aczkolwiek Wojtek ma z tego powodu focha. Przechodzi mu po kilkudziesięciu minutach jak widzi, że wiatr i pach wspólnymi siłami wytworzyły mgłę ograniczającą widoczność do kilkudziesięciu metrów. 


Pogoda bez wątpienia popsuła nam plany. Nie pierwszy raz w Jordanii. Wadi Rum to świetne miejsce. Chyba jedno z najpiękniejszych jakie widzieliśmy, nie tylko w Jordanii. Nie sposób odnaleźć drugie takie na mapie świata. Nam przynajmniej póki co się nie udało. Do dziś nie możemy zapomnieć i wyzbyć się żalu, że nie udało nam się tam zanocować, że nie udało się zobaczyć więcej. Jest nawet plan, żeby kiedyś wrócić do Jordanii wyłącznie dla Wadi Rum. Kto wie, może jeszcze kiedyś go zrealizujemy?

Praktycznie:


Jak dojechać na Wadi Rum?
  • Niestety nie funkcjonuje tutaj żadne bezpośrednie połączenie z Ammanu. Konieczna jest przesiadka w Wadi Musa lub w Ma'an.
  • Busem z Wadi Musa (z Petry) - Autobus mieszczący 27 pasażerów odjeżdża z dworca autobusowego w Wadi Musa codziennie o 6:00. W przeciwnym kierunku, tj. z Wadi Rum do Wadi Musa, o 8:30. Koszt biletu to 5 JD, choć w zależności od źródła ceny oscylują od 2,5 do 7 JD. Połączenie podobno nie funkcjonuje przy brzydkiej pogodzie lub ogólnie małym zainteresowaniu. Warto zrobić rezerwację poprzez recepcję w hotelu, aby mieć pewność co do miejsca w autobusie i w ogóle jego przyjazdu.
  • Taksówką z Wadi Musa (z Petry) - Dostępność w tym przypadku nie powinna być problemem, a cena takiej podwózki to ok. 35 JD za samochód (przy 4 osobach wychodzi więc ok. 8-9 JD za osobę).
  • Autobusami JETT z Petry lub z Akaby - Niegdyś JETT realizował turystyczne kursy łączące Petrę, Akabę i Wadi Rum. Obecnie nie funkcjonują, ale nie wykluczone, że powrócą. Warto pytać na miejscu, a jak coś się dowiecie - piszcie!
  • Minibusem z Akaby - Minibusy z Akaby do Wadi Rum odjeżdżają codziennie, oprócz piątku gdy jest realizowany tylko poranny kurs, o godzinach 6.30, 11.00, 13.00 i 15.00. Trzeba jednak pamiętać, że godziny odjazdów mają charakter orientacyjny. Busik odjedzie tylko wtedy gdy będzie pełny, więc kurs może mieć duże opóźnienie lub nie odbyć się wcale. Kursy powrotne, z Wadi Rum do Akaby, realizowane są godzinę od przyjazdu do Wadi Rum. Bilet kosztuje 3 JD.
  • Taksówką z Akaby - Dostępność w tym przypadku nie powinna być problemem, a cena takiej podwózki to ok. 20 JD za samochód (przy 4 osobach wychodzi więc 5 JD za osobę).
Bilet wstępu na pustynię Wadi Rum:
  • Standardowy bilet wstępu na pustynię to 5 JD. Kupuje się go w Wadi Rum Visitor Center, tj. 2 km przed wioską, skąd startuje większość wycieczek. 
  • Posiadając Jordan Pass, niezależnie od wariantu, nie musimy dokonywać żadnej opłaty za wjazd na obszar pustyni.
  • Kupując wycieczkę u konkretnego organizatora warto dopytać, czy w cenie jest bilet wstępu na pustynię. Niektórzy to mają, inni nie.
  • Na pustynię można wjechać własnym/wypożyczonym autem, ale nie bez przewodnika. Bilet "dla samochodu" to dodatkowy koszt w wysokości 20 JD.
Jak i czym zwiedzać pustynię?

Możliwości zwiedzania Wadi Rum jest niemal tyle co chętnych. Jeepem lub wielbłądem. Przez 3 lub 8 godzin, z przerwą obiadową lub bez, przez 2-3 dni lub nawet więcej. Stali bywalcy mogą wybrać jedną z wycieczek "celowych" (np. wspinaczka na najwyższy szczyt Wadi Rum czy kilkugodzinny trekking na Burdah Arch). Wybór wycieczki ograniczają tylko 2 czynniki: czas i pieniądze, a ogólnie nie są to tanie rzeczy. Mamy natomiast kilka spostrzeżeń, którymi warto by było się z Wami podzielić:
  • Form zwiedzania jest bez liku, natomiast dwie z nich są zdecydowanie najpopularniejsze. Pierwsza opcja to kilkugodzinne zwiedzanie jeepem bez noclegu, z reguły z zachodem słońca. Obejmuje ona 5-7 najpopularniejszych atrakcji, a obiad można sobie zabrać w styropianowym pudełku z wioski. Cena takiej wycieczki, w zależności od ilości odwiedzonych miejsc i czasu trwania, wynosi od 40 do nawet 70 JD za samochód. Druga opcja to zwiedzanie z jednym noclegiem. Oprócz rzeczy oczywistej, czyli noclegu, obejmuje ona beduińską kolację i z reguły możliwość przejażdżki wielbłądem. 
  • Nie warto szukać przewodnika na ostatnią chwilę, po przyjeździe na miejsce - niezależnie od tego, czy chcemy pojeździć 3 godziny, czy 3 dni. Prawie każdy organizator ma swoją stronę internetową (np. tu) gdzie wymienia możliwe opcje zwiedzania i ich wyjściowe ceny. Warto odezwać się  przez what's up kilka-kilkanaście dni wcześniej (w szczycie sezonu może nawet kilkadziesiąt), aby zarezerwować konkretny trip. Szukanie kierowcy na miejscu nie należy do wielkich przyjemności.
  • Przy wyborze organizatora warto zwrócić uwagę na samochód i warunki noclegowe. Obozów na obszarze pustyni jest kilkadziesiąt. Niektóre z nich są położone bliżej Wadi Rum Village, obok głównych szlaków samochodowych - co to za przyjemność mieszkać w takim miejscu? Najdalsze nawet kilka km od zabudowań. Niektóre mają ciepłą wodę, co jest luksusem w tych warunkach, inne w ogóle jej nie mają. Niektóre mają namiot jadalny, w innych siedzi się na dworze przy palenisku. Co kto lubi... Z samochodami jest podobnie - są takie, w których jedyną opcją jest miejsce na otwartej przyczepce, a są też nowiutkie Toyoty z fotelami wyłożonymi futrzakiem.
Gdzie nocować na Wadi Rum?
  • Na pustyni nie ma tradycyjnych hoteli lub pensjonatów. Jest natomiast kilkadziesiąt obozów złożonych z bungalowów-namiotów. Większość z nich jest dostępna przez booking.com. Można też rezerwować przez kontakt bezpośredni z właścicielami obozów rezerwując przy okazji cały pakiet. Myślę, że w ten sposób można osiągnąć lepsze ceny. Niestety nie możemy polecić żadnego konkretnego obozu, gdyż nie przyszło nam spędzić noclegu na pustyni. Tutaj odsyłam do innych blogów.
Co zabrać na Wadi Rum?
  • Dużo wody pitnej - ilość oczywiście zależna od długości trwania wyprawy.
  • Mocny krem słoneczny.
  • Okulary przeciwsłoneczne.
  • Czapkę z dachem lub chustę do okrycia głowy.
  • Jedzenie - na pustyni nie ma sklepów, nieliczne są we wiosce Wadi Rum Village. Tu też można kupić obiad na wynos w styropianowym pudełku. Korzystają z tego kierowcy, więc raczej się nie otrujecie.
  • Paszport - bez tego dokumentu nie przejedziecie przez check point w Visitor Center.

Brak komentarzy

NAPISZ COŚ